LKS Stróża po kompletnie nieudanej rundzie jesiennej postanowił zmienić trenera. Zgodnie z zapowiedziami pożegnano się z Anatolijem Ławryszynem, a nowym opiekunem drużyny został Paweł Milewski
Ławryszyn to znacząca postać w lokalnym futbolu. W Polsce pracuje już od ponad 20 lat i świetnie odnalazł się w naszym środowisku. Kiedyś był ceniony za grę w Tłokach Gorzyce czy GKS Bełchatów. Później związał się ze Stalą Kraśnik, aż wreszcie zdecydował się na pracę w charakterze trenera. Swoje miejsce odnalazł w LKS Stróża, który prowadził przez 7 lat. W tym czasie drużyna z niewielkiej miejscowości zdołała awansować do lubelskiej klasy okręgowej. W niej w poprzednim sezonie udało się utrzymać, ale obecne rozgrywki to już pasmo niepowodzeń ekipy ze Stróży. Podopieczni Ławryszyna w 16 kolejkach wywalczyli zaledwie 4 pkt i pewnie zmierzają w kierunku A klasy. – W seniorskiej piłce rozlicza się trenera z wyników. Tych nie ma, więc świadomie żegnam się ze Stróżą. Przeżyłem tu znakomity okres, ale tej drużynie potrzeba nowego impulsu – nie ukrywa Anatolij Ławryszyn, który znalazł już sobie nowe zajęcie i w rundzie wiosennej poprowadzi B-klasową Tęczę Kraśnik.
Jego następcą w Stróży został natomiast Paweł Milewski. To postać w naszym regionie stosunkowo mało znana, bo większość swojej kariery spędził na Mazowszu. Do województwa lubelskiego przeprowadził się niedawno, a od kilku miesięcy prowadził LKS Potok Wielki. Przeistoczył go z ekipy błąkającej się w ogonie A klasy w solidny zespół górnej połowy tabeli. – Nie szukaliśmy nowego szkoleniowca zbyt długo. O trenerze Milewskim słyszeliśmy wiele pozytywnego, dlatego cieszymy się, że poprowadzi nasz zespół – mówi Mirosław Gawlik, wiceprezes Stróży.
Sytuacja drużyny jest jednak bardzo trudna. Cztery punkty i przedostatnie miejsce w tabeli sprawia, że wiosną podopieczni Milewskiego muszą punktować jak natchnieni. – Póki mamy matematyczne szanse to powinniśmy wierzyć w utrzymanie się w lubelskiej klasie okręgowej. O wzmocnieniach na razie nie chcę mówić, bo musze się przyjrzeć tej kadrze, którą dysponujemy. Na pewno zawsze warto jest zwiększać konkurencję w zespole – mówi Paweł Milewski.