(WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI)
Przeszło sto dni musieli czekać kibice na kolejny mecz w I lidze. Ale piłkarska wiosna w pierwszej lidze wreszcie nadchodzi.
Dobrze, że zima wreszcie się kończy, bo w Łęcznej była ona bardzo nerwowa. Więcej, niż o sprawach sportowych mówiło się o kwestiach organizacyjnych. A raczej kłopotach organizacyjnych. Przede wszystkich chodziło o sprawy finansowe i zadłużenie.
W efekcie długo zwlekano z dokonywaniem transferów, a co za tym idzie, późno rozpoczęło się również zgrywanie zespołu. Do tego doszła jeszcze "licytacja” ze zgrupowaniem. Nie pojedziemy, pojedziemy, może pojedziemy, aż wreszcie stanęło na tym pierwszym.
To zakłóciło rytm przygotowań i poważnie wpłynęło do dobór sparingpartnerów. Skończyło się na tym, że praktycznie wszystkie mecze kontrolne trzeba było rozegrać ze słabszymi rywalami. Klimat wokół klubu pogorszyła zmiana nazwy klubu, z Górnika Łęczna na GKS Bogdanka.
o nie mogło spodobać się kibicom, dla których, w przeciwieństwie do sponsora, tradycja to świętość. A jakby tego było mało, ze stanowiska prezesa zrezygnował Krzysztof Dmoszyński, którego zastąpił – w roli pełniącego obowiązki – Artur Kapelko.
Czy "zielono-czarni” wyjdą mocniejsi z zimowej zawieruchy? Jeśli skupić się wyłącznie na sprawach sportowych, to raczej powinni. Choć inni pierwszoligowcy także nie zapadli w głęboki sen.
Z zespołu odeszli doświadczeni Rafał Niżnik i Adrian Bartkowiak, ale w ich miejsce pozyskano równie ogranych zawodników.
Przede wszystkim wzmocniono drugą linię, z naciskiem na jej boki. Wiosną w Łęcznej będą występowali Paweł Sasin, Paweł Kaczmarek, Ricardinho (w czwartek federacja brazylijska wydała certyfikat) oraz Tomasz Nowak.
I każdy z nich powinien poważnie podnieść jakość drużyny.
Jednak Mirosław Jabłoński i tak nie mógł mówić o wielkim komforcie. Podczas dwóch miesięcy przygotowań nie było ani jednego dnia, żeby dysponował kompletną kadrą. Jutro szkoleniowcy GKS też nie będą mogli skorzystać ze wszystkich piłkarzy.
W środę operację nadgarstka przeszedł Wallace Benevente, Dawid Sołdecki ma kłopoty z mięśniem czworogłowym, a Grzegorz Szymanek zachorował.
Do tego kilku graczy trenuje indywidualnie po urazach, a forma kilku innych, po dużych zaległościach, będzie sporą niewiadomą. Nic dziwnego, że trener łęcznian martwił się o dyspozycję zespołu w inauguracyjnym meczu.
Przede wszystkim Jabłoński będzie miał dylemat na środku obrony. Na tej pozycji najprawdopodobniej, razem z Pawłem Magdoniem, wystąpi Veljko Nikitović. Na lewej stronie defensywy może wybiec Mateusz Pielach (choć to nominalny stoper), zamiast długo pauzującego Mariusza Zasady.
Zagadką jest też zestawienie ataku. Do postawy napastników przez całą jesień było dużo uwag. Czy w tej sytuacji z przodu zagra tylko jeden piłkarz, a w pomocy dwaj ofensywni – Tomasz Nowak i Dejan Miloseski?
Pomimo różnych zmartwień, to gospodarzom przyznawane są większe szanse na zwycięstwo. Nawet pamiętając o inauguracyjnej klątwie, która dopadła łęcznian.
Po raz ostatni "zielono-czarni” w meczu otwierającym piłkarską jesień lub wiosnę, wygrali... 26 lipca 2008 roku, z Motorem Lublin. W dodatku w dramatycznych okolicznościach. Od tamtej pory mieli cztery okazje i żadnej nie wykorzystali. Dlatego czas najwyższy to zmienić.