Roztocze Szczebrzeszyn już na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu musi się pogodzić z występami w klasie A
Zespól ze Szczebrzeszyna na finiszu sezonu plasuje się na 14 miejscu w ligowej tabeli. W 27 meczach ekipa z Grodu Świerszcza zdołała zdobyć 27 punktów. Na ten dorobek złożyło się siedem zwycięstw, trzy remisy i aż 17 porażek. – Już przed startem sezonu doszło do sporych zmian w klubie i drużynę opuściło kilku zawodników, a kadrę w większości stanowiła lokalna młodzież. Przestrzegaliśmy, że przejście z piłki juniorskiej do seniorskiej będzie dla nich trudne. Jesień jednak nie była dla nas taka zła. Zdobyliśmy 20 punktów i mieliśmy szansę na pozostanie w okręgówce – wspomina Robert Charkot, prezes Roztocza.
– Niestety, w zimie w klubie doszło do kolejnych osłabień. Z zespołem pożegnał się grający trener Karol Misiarz. Za nim podążyło dwóch zawodników, a dwóch kolejnych zrezygnowało z gry. Dobraliśmy do drużyny kolejnych juniorów, a stanowisko trenera objął Grzegorz Paczos. Jednak tak naprawdę miał mało czasu na poznanie drużyny, bo trafił do nas ledwie trzy tygodnie przed startem rozgrywek – dodaje prezes Roztocza.
Faktycznie, zimowe osłabienia i zmiany mocno dały się we znaki klubowi. Drużyna wiosną do tej pory zdołała wywalczyć ledwie cztery punkty. Kluczowym meczem w rundzie wiosennej było wyjazdowe starcie z Turem Turobin. Ekipa trenera Paczosa jechała wszak do ostatniej drużyny w tabeli z zamiarem upragnionego przełamania. Tak się jednak nie stało, bo mecz minimalnie wygrali gospodarze. I choć po końcowym gwizdku ekipa ze Szczebrzeszyna zachowała jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie, to porażka w Turobinie pociągnęła za sobą szereg innych decyzji.
– Ten mecz był pod względem mentalnym dla całego klubu niezwykle ważny. Wiedzieliśmy, że wygrana w Turobinie mogłaby okazać się przełomowa i zespół mógłby zacząć marsz w górę tabeli. Niestety, mimo naszej dużej przewagi przegraliśmy 0:1. Po meczu trener Paczos złożył rezygnację z piastowanej funkcji, ale zarząd jej nie przyjął. Ja zresztą postąpiłem tak samo, ale również i moja rezygnacja nie została przyjęta – opowiada Harkot. – Przegraliśmy w tym sezonie mecze z zespołami, które były od nas teoretycznie słabsze, a wobec tego ciężko myśleć o wygranych z ekipami mocniejszymi kadrowo – kończy prezes Roztocza.
Bardzo prawdopodobne, że latem w Szczebrzeszynie dojdzie do kolejnej rewolucji. Na razie klubowy zarząd zaplanował na szóstego lipca Nadzwyczajne Walne Zebranie Wyborcze.