W przedostatniej serii gier w tym roku szczypiorniści z Puław zmierzą się z Warmią Olsztyn. By utrzymać wysoką trzecią pozycję Azoty muszą zbierać kolejne punkty. O zdobycz w stolicy Warmii i Mazur będzie niezwykle ciężko, gdyż gospodarze są ostatnio na fali.
Miejscowi podreperowali swój dosyć mizerny dorobek punktowy w odstępie kilku dni. Olsztynianie byli sprawcą megasensacji, kiedy na hali „Urania” pokonali mistrza Polski Orlen Wisłę Płock 24:23. W minioną sobotę wywieźli zwycięstwo z parkietu Chrobrego Głogów (30:25).
Widać, że drużyna, która w dalszym ciągu zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, powoli zaczyna się odbudowywać.
– Z racji naszej pozycji, za każdym razem to rywale będą występować w roli faworyta – twierdzi trener Tłuczyński. – My musimy w każdym meczu walczyć o korzystny rezultat, szukać potrzebnych punktów.
Puławianom zostały do rozegrania w grudniu jeszcze trzy mecze: dwa ligowe, z Warmią i Jurandem Ciechanów oraz rewanż w Pucharze Polski z Powenem Zabrze. Niedzielne spotkanie będzie transmitowane przez telewizję Polsat Sport. „Urania” nie leży ekipie z Puław.
W dotychczas rozegranych spotkaniach, Azoty jeszcze nigdy nie wygrały. Przed dwoma laty puławianom udało się zremisować 23:23.
Trener Marcin Kurowski ma nad czym myśleć. Nie w pełni zdrowy jest prawoskrzydłowy Dimitrij Afanasjev. W meczu przeciwko Powenowi Zabrze nie wystąpił Piotr Masłowski. Zawodnik uskarżał się na ból kolan. – Piotrek czuje się już znacznie lepiej – przekonuje Marcin Kurowski.
– Pomoże nam w Olsztynie. Nie mamy szczęścia, zagramy z Olsztynem, który wydaje się powracać do dawnej formy. Przed nami tylko tydzień zmagań o stawkę. Mamy wygrać oba mecze w lidze i zniwelować trzy bramki straty w meczu z Zabrzem. Cieszy dobra dyspozycja rzutowa Wojciecha Zydronia.