Przed tygodniem rezerwy MKS Selgros Lublin zakończyły okres przygotowawczy towarzyskim dwumeczem z AZS AWF Warszawa. W sobotę, na inauguracją nowego sezonu, zmierzą się z... tym samym rywalem.
W letniej przerwie w lubelskiej ekipie doszło do kilku zmian kadrowych. Z zespołem pożegnały się Iwona Kot i Paulina Tkaczyk, a dłuższą przerwę postanowiła zrobić sobie Agata Tęcza-Choduń, która niedawno urodziła dziecko. W ich miejsce pozyskano Patrycję Szynkowską, Edytę Charzyńską oraz Dagmarę Nocuń.
- Po przepracowaniu pełnego okresu przygotowawczego mogę stwierdzić, że jesteśmy mocniejszym zespołem, niż przed rokiem. Na pewno skład jest stabilniejszy, choć niezbyt szeroki. Mamy 14, 15 zawodniczek, do tego będą dochodziły dziewczyny z pierwszego zespołu, które z pewnością wniosą do naszej gry sporo dobrego - ocenia Puchacz, która po tym, jak Monika Marzec została asystentką Sabiny Włodek w Superlidze, sama prowadzi pierwszoligowy zespół.
- W naszej drużynie jest bardzo dobra atmosfera. Nowe dziewczyny bardzo szybko się wkomponowały, a dzięki ciężkiemu treningowi wszystkie jesteśmy w wysokiej formie - dodaje Agnieszka Blaszka, rozgrywająca akademiczek.
W pierwszym meczu nowego sezonu zabraknie na pewno kontuzjowanych Sylwii Grodzickiej i Joanny Kucharczyk. Nie zagra także przechodząca rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych Weronika Zarzycka, która powinna być do dyspozycji sztabu szkoleniowego w drugiej połowie października.
- Nie mamy jasno sprecyzowanych celów, odnośnie miejsca, które chcemy zająć w rozgrywkach. Wiadomo, że fajnie byłoby poprawić lokatę z zeszłego sezonu, że im wyżej tym lepiej, ale przecież i tak nie możemy awansować.
W naszym zespole nie tyle chodzi o sam wynik, co o ogrywanie młodych zawodniczek, które później będą mogły trafić do pierwszej drużyny. Na tym przede wszystkim się koncentrujemy, a jeśli dodatkowo uda nam się zrobić fajne miejsce na koniec sezonu, to będzie miły dodatek - kończy Puchacz.