Szczypiorniści Azotów po raz czwarty w tym sezonie wystąpią na wyjeździe. W szóstej serii zmierzą się we wrocławskiej hali Orbita ze Śląskiem.
Gospodarze to trzeci z beniaminków, z którym przyjdzie walczyć o punkty. Z poprzednimi dwoma – Nielbą Wągrowiec i Powenem Zabrze – Azoty już wygrały.
Sytuacja obu drużyn jest odmienna. Konto wrocławian nadal świeci pustką. Dlatego podopieczni trenera Tadeusza Jednoroga, jeśli chcą liczyć się w walce o utrzymanie, muszą szukać punktów z każdym kolejnym rywalem.
Dotychczasowe wyniki dziwią tym bardziej, że spośród debiutantów Śląsk dysponuje chyba najsilniejszym składem. Do Wrocławia wrócił 33-letni rozgrywający Grzegorz Garbacz, były reprezentant kraju. A w bramce występuje kolejny piłkarz z przeszłością w kadrze – Artur Banisz.
Wzmocnieniem jest też były zawodnik Piotrkowianina Piotrków Trybunalski, skrzydłowy Paweł Piętak. Ten ostatni rzucił w spotkaniu z AZS AWFiS Gdańsk osiem bramek.
– To naprawdę dobry zespół, dlatego jestem zaskoczony tak słabą postawą – mówi prezes Azotów Jerzy Witaszek. – Ten beniaminek, przynajmniej pod względem kadrowym, nie zasługuje na odległe miejsce. Mimo to jedziemy tam po jakieś punkty.
Ale przywieźć zdobycz Azotom z Orbity nie będzie wcale łatwo. Tym bardziej, że zabraknie kontuzjowanych Michała Szyby i Marcina Kurowskiego. Gości nie wesprze też Grzegorz Gowin, który wciąż prowadzi rozmowy w sprawie powrotu do Puław.
– Jeśli sfinalizujemy kontrakt, to zawodnik może zagrać od następnej kolejki – zapowiada prezes.
– Oglądaliśmy Śląsk przeciwko Wiśle Płock i zobaczymy go jeszcze na płycie w meczu z Gdańskiem. To solidna drużyna, ma lepszych rzucających, niż Powen. Głupio byłoby wrócić z Wrocławia z pustymi rękami – uważa trener Motyczyński.
W rozegranym awansem meczu szóstej kolejki Traveland Społem Olsztyn przegrał z Wisłą Płock 26:34.