Tak uważa trener SPR Edward Jankowski. Przed rewanżowym spotkaniem z węgierskim Alcoa humory w SPR dopisują. – Jesteśmy w stanie odrobić straty z pierwszego meczu, a rywalki tym razem nas nie zaskoczą – mówi Jankowski.
– Przede wszystkim odpada efekt zaskoczenia. Przed wyjazdem na Węgry widzieliśmy tylko jeden mecz przeciwniczek. W takiej sytuacji nie mieliśmy pełnego rozeznania. Na parkiecie było nie najgorzej, oprócz końcowych minut, w których zupełnie nie poradziliśmy sobie z ich ustawieniem obronnym. A szkoda, bo mogliśmy zremisować, a nawet wygrać tamten mecz – wyjaśnia Jankowski.
W spotkaniu rewanżowym w Lublinie ma być już zupełnie inaczej.
– Ćwiczymy grę przeciwko takiej obronie. Ustawienie 5-1, z różnymi wariantami, gra również Zagłębie Lubin. A przecież dajemy sobie z nim radę. Liczę, że w Alcoa zabraknie zawodniczki, która otrzymała czerwoną kartkę.
Według przepisów powinna pauzować, tym bardziej, że dostała ją za postawę wybitnie nie fair – mówi Jankowski. Chodzi o Litwinkę Laimie Bernataviciute, która celnymi i mocnym rzutami z drugiej linii mocno napsuła krwi lubliniankom.
Do zneutralizowania pozostanie jeszcze jedna bramkostrzelna piłkarka – Rosjanka Kristina Trishchuk. Gospodynie będą musiały zadbać również o zdecydowana poprawę własnej dyspozycji rzutowej. – Przygotowujemy się do tego meczu specjalnie pod kątem Węgierek. Chcemy zagrać w kolejnej fazie rozgrywek – zapowiada Jankowski. Tajną bronią SPR może okazać się powrót do gry Małgorzaty Majerek. Skrzydłowa wznowiła treningi. – Na razie nie odczuwa bólu w kolanie, jeśli będzie tak również w dniu meczu zagra – zdradzają w SPR.
(greg)