ROZMOWA z Sebastianem Zaporą, nowym bramkarzem Azotów Puławy
- Prezes Jerzy Witaszek przedstawił mi bardzo atrakcyjną propozycję. W perspektywie czeka mnie i Azoty walka o medale mistrzostw Polski, rywalizacja w europejskich pucharach. Drużyna z Puław ma ciekawy, a co najważniejsze młody skład, który dobrze rokuje. Wielu zawodników znam z rywalizacji na parkietach superligi. I najważniejsze: jest też nowy trener Bośniak Dragan Marković. Wśród ofert miałem propozycje z klubów I ligi, a także od mistrza Luksemburga. Wybrałem Puławy i mam nadzieję, że z tej decyzji będę bardzo zadowolony.
• Nie ma pan doświadczeń w pracy ze szkoleniowcami spoza naszego kraju. W Puławach z osobą trenera Markovicia wiążą duże nadzieje…
- Z pewnością jest to bardzo doświadczony szkoleniowiec. Prowadzi reprezentację Bośni i Hercegowiny, z którą, po wyeliminowaniu Islandii, awansował na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Jestem bardzo ciekawy, jak będzie wyglądała współpraca z trenerem z Bałkanów. Wszyscy wiemy, na jakim poziomie jest piłka ręczna w tamtym rejonie. Na pewno nie będziemy narzekali na brak nowinek ze światowego handballu. Wszyscy liczymy, że pod opieką trenera Markovicia będziemy dobrze grali i odnosili sukcesy w kraju, jak też w Europie.
• Między słupkami przyjdzie panu rywalizować z reprezentantami Rosji: Vadimem Bogdanowem i Litwy Viliusem Rasimasem. Niewykluczone, że nadal w kadrze Azotów będzie też Maciej Stęczniewski. Czeka pana trudne zadanie?
- Jestem świadomy i przygotowany na podjęcie tego wyzwania. Przychodzi nowy trener, więc wszyscy zaczynamy od zera. Swoją ciężką pracą i zaangażowaniem będę chciał przekonać do siebie szkoleniowca i wywalczyć miejsce w kadrze Azotów. Wszystko jest zatem w moich rękach i nogach.
• W oczach puławskich kibiców już pan zapunktował. Fani doskonale pamiętają dobre występy chociażby z Chrobrym Głogów, czy KPR Legionowo, którymi sprawiał pan ogromne problemy zawodnikom z Puław. Wielokrotnie, o czym poniekąd mówi także pańskie nazwisko, był pan zaporą nie do przejścia?
- Zarówno z Chrobrym, jak też z Legionowem przyjeżdżaliśmy do Azotów, aby wywieźć jak najkorzystniejszy rezultat. Różnie z tym bywało. Pracowałem dla innego klubu i swój fach starałem się wykonywać najlepiej, jak umiałem. Teraz jestem już w Azotach i chciałbym popisywać się dobrą grą dla nowego pracodawcy.