Trzynaście bramek różnicy między nami, a Zagłębiem Lubin to stanowczo zbyt dużo – zgodnie twierdzą szczypiornistki SPR Lublin i jednocześnie apelują, aby nie przekreślać ich szans na wywalczenie mistrzowskiej korony. Wtorkowe spotkanie pokazało jednak, że w obecnej formie lublinianki nie są w stanie zagrozić zespołowi Bożeny Karkut.
– Nie mam się z czego cieszyć. Jestem zupełnie bez formy, dlatego musze trenować dwa razy więcej niż koleżanki. Rano bardzo dużo czasu poświęcam na zajęcia lekkoatletyczne, które mają mi pomóc odbudować się pod względem fizycznym – tłumaczy lubelska rozgrywająca.
Właśnie w powrocie na boisko Małek kibice upatrują szansę na poprawę gry SPR. Występująca na jej pozycji Walentyna Nieściaruk ma duży potencjał, ale ciągle zdarzają się jej nieodpowiedzialne zagrania.
Małek jest zdecydowanie bardziej opanowaną zawodniczką, która w ważnych meczach raczej nie zawodzi. Martwi również sytuacja na kole. Ewa Wilczek w tym sezonie nie spisuje się najlepiej, a ostatnio pauzowała z powodu kontuzji. Z kolei zastępująca ją Edyta Danielczuk przeplata dobre występy ze słabszymi.
Sobotni mecz z Finepharmem Polkowice będzie wyjątkowy dla Małgorzaty Roli i Małgorzaty Majerek. Spotkanie zostanie rozegrane w Łukowie, gdzie obie zawodniczki rozpoczynały swoją przygodę ze szczypiorniakiem.
– Zagramy w hali Szkoły Podstawowej nr 1. W tych murach spędziłam swoje młodzieńcze lata. Na trybunach zasiądzie dużo znajomych twarzy. To będzie dla mnie duże przeżycie – twierdzi Małgorzata Rola.
Kibice nie powinni jednak spodziewać się zbyt dużych emocji. Finepharm Polkowice to najsłabszy zespół Superligi, który do tej pory nie zdobył żadnego punktu.
– Dla mnie nie ma łatwych przeciwników. Może się okazać, że po tej przerwie nawet zawodniczki beniaminka będą mi sprawiać problemy – przyznała Małek, która powinna dostać więcej minut od trenera Edwarda Jankowskiego.
Początek meczu w sobotę o godz. 17.