Po raz drugi w historii finałowych rywalizacji pomiędzy SPR Lublin, a Zagłębiem Lubin o mistrzostwie Polski zadecyduje piąty mecz. Poprzednio było tak w sezonie 2005/06. Decydujące spotkanie po rzutach karnych wygrały wówczas lublinianki.
– Tyle lat pod rząd zdobywałyśmy złote medale. Byłoby wspaniale na pożegnanie z kibicami wywalczyć krążek w tym samym, najpiękniejszym kolorze – mówi Monika Marzec, kołowa SPR, która po tym sezonie wspólnie z Izabelą Puchacz oraz Sabiną Włodek kończy karierę.
Piątkowy mecz odbędzie się na hali SP nr 14 w Lubinie, na której podopieczne Bożeny Karkut w tym sezonie nie przegrały ani razu. Eksperci podkreślają, że wąski parkiet zdecydowanie bardziej leży grającym wysoko obroną gospodyniom niż wolącym występować na większej przestrzeni zawodniczkom SPR.
– Na pewno będzie nam się grało zupełnie inaczej niż w Lublinie. To przecież nasza hala, nasi kibice. Oni również będą dla nas wielkim atutem – przypomina Monika Migała, skrzydłowa Zagłębia na oficjalnej stronie swojego klubu.
Piątkowe spotkanie będzie toczyło się nie tylko na boisku, ale także w głowach zawodniczek. Lublinianki są bardziej doświadczone, lecz przegrały ostatnią wojnę nerwów, kiedy w drugim finałowym meczu uległy "Miedziowym” po dogrywce.
Z drugiej strony potrafiły uciec jednak spod topora i wygrać dwa ostatnie spotkania. – O psychikę się nie martwię. Ale swoją dyspozycję musimy poprawić.
W Lublinie zaprezentowałyśmy się słabo w defensywie i byłyśmy mało skuteczne. Z kolei zawodniczki SPR zagrały twardo w obronie i tym nas załatwimy.
Nie możemy dopuścić do powtórki z rozrywki – twierdzi Migała. Ale... – Właśnie tak zamierzamy zagrać. Jeżeli uda się też znowu wykluczyć rozgrywające, możemy być spokojne o wynik – dodają jednym głosem lublinianki.
Telewizyjną transmisję z piątkowego meczu przeprowadzi Polsat Sport, a radiową Radio Lublin.