FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Kary finansowe, zamrożenie premii dopóki klub nie wróci przynajmniej na podium i cel: zdobycie sześciu punktów w dwóch najbliższych meczach. Działacze Motoru Lublin zdecydowali się na takie kroki po sobotniej porażce z kolejnym niżej notowanym rywalem MKS Trzebinia/Siersza 1:3
Żółto-biało-niebiescy w obecnych rozgrywkach ulegli rywalom już cztery razy. Do pierwszego trzęsienia ziemi doszło po nieudanej inauguracji. Za przegraną u siebie z Sołą Oświęcim (0:1) posadą zapłacił trener Tomasz Złomańczuk. Zastąpił go Jacek Magnuszewski, ale w swoim debiucie nie sprostał Cosmosowi Nowotaniec (1:2). Efekt? Pierwsza kara finansowa w wysokości 50 procent premii za zwycięstwo.
Wydawało się, że te działania poskutkowały, bo lublinianie wygrali cztery spotkania z rzędu. Zatrzymali się w Białej Podlaskiej, gdzie zremisowali z Podlasiem 0:0. Później znowu przyszedł jednak trudny moment w postaci porażek ze Stalą Rzeszów (0:1) i w sobotę w Trzebinii.
– Pomimo ostatnich wyników nasze cele się nie zmieniają – mówi Waldemar Leszcz, prezes Motoru. – Część zawodników zostanie ukarana finansowa, nie możemy jednak powiedzieć o kogo konkretnie chodzi. Trener najpierw musi zakomunikować im to w szatni – dodaje szef klubu.
Po kolejnej porażce na gorąco po meczu szkoleniowiec nie pozostawił suchej nitki na zawodnikach. – Jesteśmy zespołem pseudopiłkarzy, którzy myślą, że będą wygrywać tylko dlatego, że nazywamy się Motor Lublin – grzmiał trener Magnuszewski. – Wyjaśnimy sobie wszystko w szatni. W emocjach powiedziałem za dużo, bo byłem zdenerwowany po porażce, ale powtarzam, że załatwimy to między sobą – wyjaśniał na spokojnie opiekun Motoru.
W najbliższą sobotę żółto-biało-niebiescy mieli zmierzyć się z Podhalem Nowy Targ, ale spotkanie ze względu na rozgrywany w sobotę mecz rugby Polska – Ukraina zostało przełożone na 28 września. Dzięki temu będzie okazja, żeby zespół wyjechał na krótkie zgrupowanie. – Chcemy mocniej popracować nad formą i przygotowaniem motorycznym. Trzeba będzie też popracować nad mentalnością piłkarzy i konsekwencją w grze. Nie wykluczam zmian w drużynie. Potrzebujemy mocniejszego kopa, żeby pójść do przodu – wyjaśnia trener Magnuszewski.
Prezes Leszcz zaapelował także o pomoc kibiców. – Chcemy poprosić kibiców, żeby nas wsparli i żeby byli na meczu z Podhalem. Wiemy, że zawiedliśmy do tej pory, ale w trudnych dla nas chwilach mamy nadzieję, że będziecie z nami. Strata punktowa nie jest duża. Chcemy zrobić wszystko, żeby ją zniwelować. Prosimy, żeby kibice się od nas nie odwrócili – apeluje szef Motoru.
OPINIE NA TEMAT SYTUACJI W MOTORZE
Damian Falisiewicz (piłkarz Motoru)
– Klub stara się nam zapewnić, wszystko, czego potrzebujemy. Trenujemy w bardzo komfortowych warunkach. Trudno o lepsze w trzeciej lidze, śmiem twierdzić, że nawet niektóre kluby z pierwszej ligi miałby problem, żeby nam dorównać. Staramy się wykonywać swoją pracę, jak najlepiej. Na pewno nie mamy wyników, których wszyscy od nas oczekują. Nie możemy powiedzieć, że czegokolwiek nam brakuje. Wszyscy pracujemy najlepiej, jak umiemy. Boli oczywiście, że przegrywamy z drużynami mimo że jesteśmy dużo lepsi pod względem organizacyjnym. Przegrywamy jednak na boisku, a nie organizacyjnie, czy budżetem, jaki posiadają poszczególne kluby. Myślę, że chodzi o naszą mentalność. Coś się zacięło. Dlaczego nie było pytań po wygranych? Najłatwiej pastwić się nad drużyną, której nie idzie. Staramy się, żeby wszystko funkcjonowało, jak najlepiej. Sport czasami jest bezwzględny. Bierzemy ostatnie wyniki na klatę, zabieramy się do pracy i będziemy chcieli pokazać, że te porażki to tylko wypadek przy pracy.
Waldemar Leszcz (prezes Motoru)
– Nie znam odpowiedzi na pytanie, co jeżeli nie zdobędziemy sześciu punktów w dwóch najbliższych meczach. Na pewno będą dalsze reakcje. Przyglądamy się i liczymy, że zespół zareaguje właściwie. Nie możemy pozwolić, żeby strata do lidera się zwiększała, ona musi się zmniejszać. Ze Stalą zagraliśmy słabo. W Sierszy nawet przeciwnik się z nas śmiał, że to Motor grał, ale oni strzelali bramki. Tu chodzi o pewną reakcję wewnątrz drużyny. Abyśmy wszyscy wspólnie wiedzieli, jaka jest odpowiedzialność. Ratusz wymaga od nas awansu do ligi wyższej i działań w odpowiedzi na obecną sytuację w drużynie. Wszystkie decyzje były oczywiście podejmowane w porozumieniu z władzami miasta. Byłoby nie w porządku, gdybyśmy podejmowali kroki bez wiedzy włodarzy.