ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
- Pewnie jak najszybciej chciałbyś zapomnieć o końcówce rundy. Cztery kolejne mecze poza pierwszym składem... Jak Ty to odbierasz?
– Taka jest decyzja sztabu, nie ma co się obrażać. Ciężko trenuję i myślę, że wrócę w rundzie wiosennej do bramki.
- No właśnie, bo sytuacja, kiedy w pewnym momencie sezonu tracisz miejsce w podstawowej jedenastce, nie jest dla ciebie nowa. Tak było i rok temu, i dwa lata, ale koniec końców zawsze odzyskiwałeś plac.
– Zgadza się, odzyskiwałem to miejsce i pomagałem zespołowi w utrzymaniu. Myślę, że w tym sezonie będzie podobnie i zespół Górnika również się utrzyma, mimo że obecnie jesteśmy w strefie spadkowej, ale wierzymy w to głęboko. Zimą drużyna prawdopodobnie się jeszcze wzmocni, mamy nowego trenera i myślę, że poukłada to i będziemy walczyć o utrzymanie.
- Przyjście trenera Smudy ożywiło trochę szatnię?
– Na pewno tak. Przed meczem z Legią wiele czasu nie miał, żeby coś zmienić, bo trener był z nami zaledwie dwa dni, ale na pewno pozytywna postać i na pewno czujemy do niego respekt. Jest pozytywnie odbierany w szatni i myślę, że da to efekt w postaci utrzymania Górnika w lidze.
- W pierwszej części sezonu wywalczyliście zaledwie 18 punktów. To najsłabsza jesień w waszym wykonaniu od momentu powrotu do ekstraklasy.
– Mieliśmy wzloty i upadki. Potrafiliśmy pokonać Legię u siebie i potrafiliśmy wygrać z Koroną 4:0, potrafiliśmy wygrać w Płocku. Ale były też wpadki, jak mecz ze Śląskiem czy z Ruchem Chorzów, gdy nie powinno się zdarzyć coś takiego (0:4 na własnym stadionie – red.), ale to jest piłka. Musimy wystrzegać się błędów, a będzie dobrze.
- Przezimujecie „pod kreską”, ale strata do bezpiecznego miejsca to zaledwie trzy punkty.
– Wszystko wciąż w naszych rękach i nogach. Po podziale punktów wszystko się wyrówna, mogą decydować pojedyncze mecze. My zdajemy sobie z tego sprawę ale przy odrobinie szczęścia, jak załapiesz cztery, pięć wygranych spotkań, możesz wskoczyć nawet do pierwszej ósemki.
- Święta, Sylwester, urlopy. Trochę odpoczynku od piłki dobrze wam chyba zrobi.
– Na pewno dobrze nam zrobi, bo trzeba złapać trochę świeżości, żeby później wróci z jeszcze większym zapasem energii.
- Od 7 stycznia ruszacie z przygotowaniami. A przygotowania to mogą być takie z trenerem Smudą, jakich nie pamiętacie w Łęcznej od lat.
– To nie będzie wcale taka nowość. Wcześniej był u nas przecież trener Szatałow i również były ciężkie przygotowania. Na pewno trener Smuda ma taką opinię, że lubi mocno popracować. Nie znam go osobiście, ale z tego co chłopacy mówili, bywa ciężko. My jednak nie boimy się ciężko trenować. Jesteśmy na dnie tabeli i myślę, że da to pozytywny efekt.