W sobotę do gry wracają nasze zespoły: LUK AZS UMCS i Tomasovia. Pierwsza z drużyn zmierzy się u siebie z APPGO Uniwersytetem Rzeszowskim (godz. 17). Niebiesko-białe godzinę później podejmują za to wicelidera tabeli – Szóstkę Mielec
Podopieczne trenera Stanisława Kaniewskiego mają na koncie już siedem zwycięstw z rzędu. W sobotę poprzeczka będzie jednak zawieszona bardzo wysoko. Rywalki do tej pory przegrały tylko dwa razy. U siebie z Marbą Sędziszów Małopolski i w Jarosławiu z liderem 2:3. Na dodatek, w pierwszym starciu obu ekip mielczanki nie pozostawiły Tomasovii żadnych złudzeń wygrywając do zera.
Niebiesko-białe pokazały jednak, że mimo przerwy w rozgrywkach są w bardzo dobrej formie. Na zakończenie 2017 roku wystąpiły w towarzyskim turnieju, który został rozegrany w Lublinie. Paulina Czekajska i jej koleżanki zanotowały trzy zwycięstwa i straciły tylko jednego seta. Co ciekawe, gdyby w sobotę, w meczu na szczycie triumfowały gospodynie, to mają szansę wskoczyć nawet na pierwsze miejsce. MKS SAN-Pajda musiałby jednak przegrać w Proszowicach.
– Jesteśmy mocno skoncentrowani i podejdziemy do tych zawodów, jak do każdych innych. Wiadomo, że chcemy się pokazać z dobrej strony i podtrzymać zwycięską passę. Nie będzie jednak łatwo, bo przeciwniczki popełniają bardzo mało błędów. Koncentrujemy się jednak na sobie, chcemy zagrać dobre spotkanie – zapewnia trener Kaniewski. Wyjaśnia też, że jego zawodniczki nie myślą o ewentualnym fotelu lidera. – Nie ma to dla nas żadnego znaczenia. Stosujemy metodę małych kroków. Staramy się powoli iść do przodu. Pierwsze miejsce na tym etapie rozgrywek nie ma większego znaczenia. I tak najważniejsze będą play-offy – mówi opiekun zespołu z Tomaszowa Lubelskiego.
Teoretycznie dużo łatwiejsze zadanie w pierwszym meczu 2018 roku czeka LUK AZS UMCS. Lublinianki zmierzą się u siebie z APPGO, które w 13 występach uzbierało ledwie osiem „oczek” i w tabeli zajmuje przedostatnią lokatę. Ekipa z Rzeszowa nie raz potrafiła jednak zaskoczyć przeciwniczki, dlatego zespół Jacka Rutkowskiego musi się mieć na baczności.
– W pierwszym spotkaniu z Rzeszowem nie mogła wystąpić nasza rozgrywająca, ale i tam udało nam się wygrać na wyjeździe 3:2. Sobotnie zawody też mogą być trudne. Mimo odległego miejsca w tabeli rywali są silną ekipa. W ogóle liga jest w tym sezonie dosyć wyrównana – wyjaśnia trener Rutkowski cytowany przez klubowy portal. Dodaje też, że wyniki podczas niedawnego turnieju w Lublinie nie były najważniejsze. – Drużyna została podzielona na dwa składy, dlatego ciężko w takiej sytuacji mówić o wyniku. Przed najbliższym spotkaniem mamy pewne problemy. Drobną kontuzję ma Dominika Wawerska, ale staramy się zrobić wszystko, żeby w sobotę wystąpiła – mówi szkoleniowiec.