Lublinianie jechali do Ropczyc z zamiarem wywalczenia pierwszych punktów. I byli bliscy osiągnięcia tego celu.
Zespół trenera Sławomira Czarneckiego prowadził bowiem po trzech setach 2:1 i był bliski historycznego zwycięstwa w II lidze. LKPS Pszczółka okazał się lepszy od miejscowych w drugiej i trzeciej partii.
W czwartej odsłonie drużyny grały punkt za punkt. Taki rozwój wydarzeń zapowiadał bardzo emocjonującą końcówkę. I tak faktycznie było. Szczęście zaczęło uśmiechać się do gości. Podopieczni trenera Sławomira Czarneckiego prowadzili już 21:19, następnie 22:20. Przed szansą wygrania seta i meczu stanął atakujący Marcin Dobrzyński. Niestety jego trzy ataki zostały zablokowane przez siatkarzy z Ropczyc. I zamiast pewnej wygranej mieliśmy nerwy w końcowej części partii. Ostatecznie lepsi okazali się gospodarze.
Do wyłonienia zwycięzcy konieczny był tie-break. W nim gospodarze byli już nie do zatrzymania. Niesieni dopingiem kibiców miejscowi wygrali ostatnią odsłonę 15:9.
Błękitni Ropczyce – LKPS Pszczółka Lublin 3:2 (25:20, 21:25, 17:25, 25:23, 15:9)
LKPS Pszczółka: Pigłowski, Czarnecki, Wróbel, Dobrzyński, W. Kasiura, Machowicz, Bonisławski (libero) oraz Antoszak, K. Kasiura, Kostrzewa, Gajosz, Toborek.
Po raz kolejny świdnicka Avia schodziła do szatni w roli przegranego. Tym razem zostawiła komplet punktów na parkiecie MOSiR Bochnia. Goście nawiązali walkę jedynie w drugiej i trzeciej odsłonie. W nich „żółto-niebiescy” ulegli do 22 i 23.
Kolejnym przeciwnikiem zawodników gości będą Błękitni Ropczyce. Zgodnie z terminarzem mecz miałby się odbyć 17 października, w Świdniku. Jednak na prośbę Błękitnych będzie rozegrany w Ropczycach.
Contimax MOSiR Bochnia – Avia Świdnik 3:0 (25:14, 25:22, 25:23)
Avia: Strzałkowski, Ćwik, Gontarz, Misztal, Kurek, Mańkowski i Sadowski (libero).
Pozostałe wyniki 3. kolejki: TSV Sanok – PZL Sędziszów 3:0 (25:13, 25:17, 25:18) * AZS PWSZ Karpaty KHS Krosno – SMS Neobus Raf-Mar Niebylec 3:2 (25:23, 24:26, 25:22, 23:25, 15:10) * Wisłok Strzyżów – AKS V LO Rzeszów, przełożony na 15 października.
Najważniejsze są trzy punkty
Dla gospodarzy było to bardzo ważne spotkanie. Międzyrzeczanie sąsiadowali z gośćmi w tabeli. Do bezpośredniej konfrontacji oba zespoły legitymowały się zerowym kontem punktowym. Dzięki wygranej zespół trenera Marcina Śliwy opuścił dolne rejony tabeli.
W hali w Międzyrzecu grano o podwójną stawkę. Nic dziwnego, że już w pierwszej partii oba zespoły toczyły zaciętą walkę o zwycięstwo. Bardzo długo utrzymywał się wynik remisowy. Od stanu po 18 to gospodarze zdobyli cztery punkty z rzędu i mieli wygraną na wyciągnięcie ręki. Miejscowi skorzystali z tej szansy i przechylili szalę w secie otwarcia.
Dwie kolejne odsłony pokazały już siłę miejscowych. Od początku Huragan odskoczył na kilka punktów, których nie dał sobie odebrać w kolejnych akcjach. W efekcie wygrał 25:15 i 25:16.
Mimo pierwszego zwycięstwa w sezonie szkoleniowiec gospodarzy Marcin Śliwa nie był w pełni zadowolony ze stylu gry swoich podopiecznych. – Nadal nie gramy tego, co prezentowaliśmy w okresie przygotowawczym. Popełniliśmy sporo błędów własnych. Stać nas na lepszą, bardziej skuteczną postawę – mówił po zakończeniu meczu.
Huragan Międzyrzec Podlaski – MUKS Huragan Wołomin 3:0 (25:22, 25:15, 25:16)
Międzyrzec: Nowacki, Lewicki, Ostapowicz, Kasjaniuk, Toma, Matraszek, Kowalczyk (libero) oraz Bielecki.