Dla świdniczan rozpoczyna się ostatni etap sezonu zasadniczego. W sobotę o godz. 18 rywalem Avii będzie Joker Piła. Jedyna drużyna, z którą w pierwszej rundzie udało się wygrać na wyjeździe.
Od ich wyników uzależniona jest przyszłość "żółto-niebieskich”. W tej chwili Avia traci do ósmego miejsca aż pięć punktów. Jeśli zdoła odrobić ten dystans, spokojnie utrzyma się w pierwszej lidze. W przeciwnym razie będzie zmuszona bronić się przed degradacją.
Przed Avią mecze na swoim parkiecie – z Jokerem Piła, BBTS Bielsko-Biała, Stalą Nysa i Energetykiem Jaworzno – i trzy na wyjeździe. Aby myśleć o pozycji w czołowej ósemce, trzeba koniecznie wykorzystać atut własnej hali, w każdym z meczów najlepiej za trzy punkty. Dodatkowo należy jeszcze poszukać zdobyczy poza domem. Zrealizowanie celu nie będzie łatwe, jednak w zasięgu możliwości.
Pierwszy krok na drodze do play-off gospodarze muszą zrobić już jutro. Choć przeciwnik będzie akurat górnej półki. Joker zajmuje trzecie miejsce, za Treflem i GTPS Gorzów Wielkopolski. W dodatku sobotni rywal Avii ma rachunki do wyrównania z podopiecznymi Krzysztofa Lemieszka. Pilanie zawitają do Świdnika z zamiarem zrewanżowania się za porażkę z pierwszej rundy.
Przegrali też w końcówce ubiegłego sezonu. Stawką było trzecie miejsce, a lepsi w Pile okazali się "żółto-niebiescy”. – To już historia – uważa rozgrywający Łukasz Makowski. – Teraz liczy się tylko to, co przed nami. Nikt w naszej ekipie nie wyobraża sobie innego scenariusza, niż zwycięstwo. Nieważne jak to zrobimy i w jakim stylu.
Najważniejsze, abyśmy w sobotę dopisali do swojego skromnego dorobku wygraną. Musimy tylko wyeliminować błędy. Ostatnio naszym największym problemem była zagrywka. Nie możemy marnować tylu serwisów, co w meczu z Jadarem.