FOT. WOJTEK NIEŚPIAŁOWSKI
W piątek TBV Start spróbuje przerwać serię siedmiu porażek z rzędu. Zadanie nie będzie łatwe, bo w hali Globus pojawi się Anwil Włocławek. Drużynę z Lublina poprowadzi już nowy trener. W czwartek kontakt miał podpisać doskonale znany w Polsce David Dedek. Początek spotkania o godz. 18
W środę działacze czerwono-czarnych postanowili zakończyć współpracę z Andrejem Zakeljem. Słoweński szkoleniowiec nie zdołał wygrać żadnego meczu ligowego. Trzeba było dać jakiś impuls drużynie, a rozstanie z trenerem było mimo wszystko łatwiejsze. Zwolnienia zawodników to jedno, trudniej byłoby znaleźć kogoś, kto na tym etapie sezonu dałby nową jakość zespołowi. Trzeba też pamiętać, że TBV Start w PLK do krezusów raczej nie należy.
Dedek od lat związany jest z polskimi klubami. Jako drugi trener pracował w Anwilu, czy Prokomie Trefl. W Sopocie zdobywał zresztą cztery mistrzostwa Polski. Później samodzielnie prowadził już Start Gdynia i Asseco Gdynia. W poprzednim sezonie 45-latek był szkoleniowiec AZS Koszalin, ale w marcu został zwolniony.
– Zmiana trenera to zawsze dodatkowy impuls dla zawodników – wyjaśnia Paweł Kowalski, zawodnik TBV Startu. – Nie ma co ukrywać, że każdy będzie chciał, jak najlepiej pokazać się nowemu szkoleniowcowi. U nas dodatkowo chęć odniesienia tego pierwszego zwycięstwa w sezonie jest bardzo duża. Frustracja narasta z każdą kolejną porażką. Na pewno musimy zaprezentować się tak, jak po przerwie meczu z Asseco. W Gdyni pierwsza połowa zupełnie nam nie wyszła. Taka sytuacja nie może się powtórzyć. W piątek musimy być skoncentrowani od początku do końca – dodaje „Kowal”.
Kapitan zespołu przekonuje też, że mimo zbliżających się bardzo trudnych meczów wszyscy w klubie na razie skupiają się na piątkowym spotkaniu. – Wiemy, z kim przyjdzie nam grać. Turów i Stelmet to bardzo mocne ekipy. Czeka nas ciężka przeprawa, ale tym będziemy się martwić później. Najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby jak najmocniej powalczyć z Anwilem – mówi Kowalski.
Problem w tym, że najbliższy rywal czerwono-czarnych ostatnio dał jasny sygnał, że łapie formę. Bilans ledwie pięciu wygranych i trzech porażek wielkiego wrażenia nie robi. Co innego wynik starcia z AZS Koszalin. W miniony weekend koszykarze Igora Milicicia rozbili rywali na wyjeździe aż... 93:45. Świetnym ruchem okazało się sprowadzenie Nemanji Jaramaza. Serb w czterech meczach rzucił 61 punktów, a do tego trafił dziewięć z 16 prób za trzy. Mocnym punktem rywali są też Polacy: Michał Chyliński, Paweł Leończyk, Kamil Łączyński i Robert Skibniewski.
– Wreszcie zagraliśmy spotkanie z prawdziwego zdarzenia. Od pierwszej do ostatniej minuty. Pokazaliśmy, że potrafimy grać na wysokim poziomie i chcemy to podtrzymać w kolejnych meczach – wyjaśnia Milicić cytowany przez portal plk.pl.