Wisła Puławy musi szybko zapomnieć o blamażu z Miedzią Legnica (1:5). W sobotę drużynę trenera Roberta Złotnika czeka mecz ze swoim sąsiadem w tabeli - Stalą Mielec. Początek zawodów zaplanowano na godz. 17
W minioną sobotę po dwóch obiecujących występach wszyscy liczyli na przełamanie serii spotkań bez zwycięstwa. Niestety zupełnie nic z tego nie wyszło i Duma Powiśla już po 30 minutach przegrywała 0:3. – Nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. Pokazaliśmy w meczach z Podbeskidziem i Zagłębiem Sosnowiec, że w tej drużynie jest potencjał i że potrafimy stwarzać groźne sytuacje – mówi Robert Złotnik, trener Wisły. I dodaje, że zespół musi się wystrzegać prostych błędów, których z Miedzią było aż nadto. – Sami strzelaliśmy sobie gole. Taka sytuacja nie może się już powtórzyć. Mam nadzieję, że do meczu w Mielcu podejdziemy z innym nastawieniem i że będzie on wyglądał zupełnie inaczej.
Licznik meczów bez kompletu punktów Wisły ciągle bije. To już dziewięć gier z rzędu i aż dwa miesiące czekania na pełną pulę. W Mielcu wcale nie będzie jednak łatwiej o przełamanie. Stal w ostatnich tygodniach wyraźnie wyszła z dołka. Drużyna Zbigniewa Smółka w dziesięciu kolejkach nie wygrała ani razu. W dwóch ostatnich zdobyła za to sześć „oczek” i złapała już kontakt z kilkoma zespołami. Bohaterem mielczan były zwłaszcza Kamil Radulj. To on zdobył zwycięską bramkę w meczu z Podbeskidziem. To także były gracz Hetmana Zamość w końcówce spotkania ze Zniczem Pruszków strzelił na 2:1.
Sobotnie spotkanie będzie należeć do tych z cyklu „o sześć punktów”. Kolejna porażka spowoduje, że Duma Powiśla wyląduje w strefie spadkowej. Wygrana znowu dałaby zespołowi z Puław nieco oddechu. W Mielcu wszyscy spodziewają się jednak kontynuowania dobrej passy. – Liczymy, że ta niemoc, która nas wcześniej dopadła jest już za nami. Wszyscy mamy nadzieję, że teraz będziemy mieli znacznie więcej powodów do radości – ocenia Kamil Radulj cytowany przez portal stalmielec.com.
Wisła ma swoje plany i po poważnej wpadce będzie podwójnie zmobilizowana, żeby zrehabilitować się w oczach kibiców. – Nie ma sensu po meczu z Miedzią szukać winnych w poszczególnych formacjach. Wszyscy zawiedliśmy i teraz całościowo jako drużyna musimy wziąć się w garść i w kolejnym spotkaniu zasuwać od pierwszej do ostatniej minuty – ocenia Mateusz Olszak.