Wisła Puławy zremisowała w sobotni wieczór z liderem I ligi Zagłębiem Sosnowiec. Gospodarze długo gonili wynik, ale w samej końcówce udało im się doprowadzić do wyrównania za sprawą Michała Budzyńskiego.
Pierwsze fragmenty przebiegały pod dyktando gości. Andrzej Witan poradził sobie jednak z próbami Wojciecha Łuczaka i Konrada Budka. W 11 minucie o mały włos własnego bramkarza nie zaskoczył Iwan Litwiniuk, ale skończyło się tylko rzutem rożnym dla Zagłębia. W 19 minucie wreszcie odgryzła się Duma Powiśla. I to jak. Konrad Nowak huknął z dystansu i do szczęścia zabrakło mu dosłownie centymetrów. Piłka wylądowała na poprzeczce bramki rywali. W końcówce strzelał jeszcze Sylwester Patejuk, który wrócił do składu po drobnej kontuzji. Nie zdobył jednak ósmego gola w tym sezonie, bo przymierzył tylko w boczną siatkę.
Tuż po zmianie stron przyjezdni mogli otworzyć wynik za sprawą Arkadiusza Najemskiego, ale zawodnik ekipy z Sosnowca główkował tuż obok bramki. Wisła nie pozostawał dłużna rywalom i po chwili też mogła objąć prowadzenie. Najpierw po akcji Fabiana Hiszpańskiego Jakub Szumski świetnie obronił strzał Patejuka, a niedługo później pojedynek z byłym bramkarzem Legii Warszawa przegrał też Konrad Szczotka.
W 56 minucie Zagłębie dopięło swego. Świetnie spisał się Vamara Sanogo. Francuz wpadł w pole karne i idealnie przymierzył do siatki obok Witana. Trener Robert Złotnik szybko zareagował i posłał do boju Jakuba Smektałę oraz Adama Patorę. W 70 minucie do remisu mógł jednak doprowadzić Nowak, po raz kolejny w sobotni wieczór na posterunku był Szumski.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem dobry strzał z dystansu oddał Łuczak. Tylko dobry, bo futbolówka dosłownie o centymetry minęła słupek bramki Witana. Minuty uciekały, a puławianie ciągle przegrywali. Na szczęście znowu różnicę zrobił Patejuk. Najlepszy strzelec zaplecza ekstraklasy tym razem świetnie podał do Michała Budzyńskiego, a ten w 88 minucie zdobył gola na wagę jednego punktu. W doliczonym czasie gry Patejuk próbował jeszcze szczęścia z rzutu wolnego, jednak minimalnie chybił.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Złotnik (Wisła Puławy)
– Przede wszystkim podziękowania należą się kibicom. Zarówno naszym, jak i fanom Zagłębia za atmosferę, jaką zgotowali podczas meczu. Dodali kolorytu sporo kolorytu spotkaniu. Co do meczu, to w pierwszej połowie było widać szacunek z obu stron. Po zmianie stron mecz był bardziej otwarty. W takim tempie wiadomo było, że odległości między formacjami będą coraz większe. Jeden indywidualny błąd i zrobiło się 0:1. Szkoda, bo wcześniej mieliśmy dwie doskonałe sytuacje, które powinny zakończyć się bramkami. Charakter chłopaków i wiara w to, że potrafimy grać spowodowały, że wyrównaliśmy. Poziom był naprawdę dobry. Oba zespoły pokazały, że potrafią grać w piłkę. Drobne mankamenty nadal są i będziemy nad nimi pracować. Gra jest niezła, ale ciągle brakuje nam punktów.
Jarosław Araszkiewicz (Zagłębie Sosnowiec)
– Tydzień temu objąłem ten zespół i myślałem, że liga jest ciężka. Ale i tak miałem nadzieję, że będzie lepiej. W Puławach zabrakło nam trzech minut do pełni szczęścia. Taki jest sport, popełniliśmy kilka indywidualnych błędów, a Wisła je wykorzystała. Szkoda zdrowia zawodników, bo się nabiegali, nawalczyli, a do tego pokazali niezły poziom.
Wisła Puławy – Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:0)
Bramki: Budzyński (88) – Sanogo (56).
Wisła: Witan – Hiszpański, Budzyński, Pielach, Litwniuk, Głaz, Szczotka (67 Patora), Pożak (61 Smektała), Patejuk, Tetych (39 Brzeski), Nowak
Zagłębie: Szumski – Budek, Wiktorski, Markowski, Udovićić, Najemski, Dudek, Ryndak (57 Bartczak), Łuczak (80 Wilk), Pribula, Sanogo.
Żółte kartki: Pielach, Hiszpański, Głaz – Najemski.
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin). Widzów: 2180.