Świetna passa „Koziołków” w Nice 1. Lidze dobiegła końca. Żółto-biało-niebiescy przegrali po raz pierwszy w tym sezonie ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk 42:48. Punkt bonusowy za dwumecz pojechał na Pomorze
Lublinianie mieli o tyle utrudnione zadanie, że mierzyli się z zespołem, który jeszcze walczy o wejście do play-offów. Na dodatek, gdańszczanie byli podrażnieni porażką 43:47 u siebie. Ich ambicję było widać już od pierwszego biegu. Para Mikkel Bech-Michał Szczepaniak nie dała się Pawłowi Miesiącowi i Dawidowi Lampartowi. Padł remis 3:3. W młodzieżowej gonitwie również nie było łatwo, ale Wiktor Lampart i Oskar Bober dowieźli do mety cztery punkty. Przełamanie nastąpiło dopiero, kiedy przy taśmie stanął lider „Koziołków” Andreas Jonsson i młodszy z braci Lampartów. Para gospodarzy przewiozła Mikkela Michelsena i Karola Żupińskiego już na pierwszym łuku i dojechała do mety na czele stawki. Dzięki temu lublinianie wygrywali 15:9.
Goście zaczęli się odbudowywać po lekkim falstarcie. Co prawda, Sam Masters i Robert Lambert wywalczyli podwójne zwycięstwo, ale potem to Wybrzeże nadawało ton rywalizacji. Podopieczni Mirosława Berlińskiego dwukrotnie wygrali za cztery punkty i zrobiło się już tylko 24:18 dla Motoru. Upadek zaliczył także Miesiąc, ale nic mu się nie stało i był zdolny do dalszej jazdy. Dużym problemem miejscowych było ściganie się z przeciwnikami na dystansie. Wyglądało to tak, jakby brakowało im mocy. Sami zawodnicy przyznali jednak po meczu, że tor nie był przygotowany pod ich jazdę. Wybrzeże natomiast nie mogło narzekać. Przyjezdni zdobywali po pięć punktów i błyskawicznie odrabiali straty. Szło im tak dobrze, że po dziewiątym biegu wygrywali już 28:26.
Tak solidna dyspozycja gości oznaczała kłopoty dla gospodarzy. Na torze dzielił i rządził Mikkel Michelsen, który po słabym pierwszym starcie rozgryzł tor i nie dawał innym szans na zdobycie trzech punktów. Ciągle mocny był również Anders Thomsen. Z kolei w ekipie „Koziołków” dobrze spisywał się ten, który do tej pory nieco zawodził – Sam Masters. W parze z Robertem Lambertem nie pozwalał się tak łatwo ogrywać gdańszczanom. Ciągle jednak to Wybrzeże dyktowało warunki gry.
Przed biegami nominowanymi lublinianie tracili już sześć punktów – 36:42. Nie pomogło nawet to, że pod taśmą stanęli Jonsson i Masters, czyli najlepsze tego dnia asy w talii Dariusza Śledzia. Lublinianie nie odwrócili losów spotkania, bo w ostatnich dwóch biegach zremisowali po trzy. Ostatecznie gospodarze przegrali więc 42:48, a ich rekordowy licznik zwycięstw zatrzymał się na dziesięciu.