Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Radosnych Świąt Bożego Narodzenia naszym drogim Czytelnikom życzy Redakcja Dziennika Wschodniego
Reklama

Lubelskie. Przyjęła u siebie uchodźców. Nagle przyjechali urzędnicy i policja

Ja tylko chciałam pomóc, a zostałam potraktowana tak, że szkoda słów. Pracownice GOPS z policją przyjechały do mojego domu, aby zabrać kobiety i dzieci z Ukrainy, którym dałam schronienie – mówi mieszkanka Starego Zamościa. W opiece społecznej zapewniono nas, że interwencja odbyła się na wyraźną prośbę uchodźczyń.
Lubelskie. Przyjęła u siebie uchodźców. Nagle przyjechali urzędnicy i policja
Dałam tyle, ile mogłam. Ludzie mi pomogli. Nikogo nie trzymam u siebie na siłę, ale chcę pomagać – zapewnia Magda Tywoniuk.

Autor: Anna Szewc

Magda Tywoniuk wie, jak to jest potrzebować pomocy. Szukała jej, gdy kilka lat temu u jej córeczki zdiagnozowano białaczkę. – Wtedy znalazł się dawca, ktoś, kto z moim dzieckiem podzielił się szpikiem. Czułam, że powinnam spłacić ten dług – mówi kobieta.

Oddała dom, zorganizowała noclegi

Dlatego w zeszłym tygodniu, gdy z Ukrainy uciekało przed wojną coraz więcej ludzi, zdecydowała, że na schronienie dla uchodźców przeznaczy niewykorzystane piętro domu, na którego parterze mieszka samotnie jej teść (sama mieszka kilkaset metrów dalej). W internecie ogłosiła, że tworzy takie lokum, ale potrzebowała wsparcia w umeblowaniu i przygotowaniu pokoi, kuchni i łazienki. Odzew był natychmiastowy. Dzięki pomocy sąsiadów i ludzi dobrej woli szybko udało się do pokoi wstawić łóżka, jakieś regały, umeblować także kuchnię, choć z szafki są „nie od kompletu”, uprzątnąć łazienkę, wstawić do niej pralkę. Są poduszki, kołdry, koce, pościel. Nie ma luksusów, ale jest dach nad głową.

– W czwartek z krewnymi męża pojechaliśmy na trzy samochody do Hrubieszowa. Zabraliśmy stamtąd 12 osób i przywieźliśmy do nas – opowiada Magda Tywoniuk. To było 7 kobiet i 5 dzieci. – Dwie z tych pań nie były zadowolone z warunków, mówiły że jest za głośno, więc odwiozłam je do punktu recepcyjnego w Zamościu. Pozostałe osoby zostały – relacjonuje kobieta.

Sama zrobiła podstawowe zakupy, otrzymała też dary zebrane dla uchodźców w pobliskim Podstarym Zamościu. Przyznaje, że jej mąż telefonował w międzyczasie do gminy z pytaniem, czy mogą liczyć na jakieś wsparcie rzeczowe. Ale, jak twierdzi, usłyszał: „Wzięliście ich prywatnie, to się nimi zajmijcie”.

Przyjechała policja, strażak, urzędniczki

W piątek przed południem nie była ze swoimi gośćmi, bo chciała im dać swobodę. Załatwiała też własne sprawy. W międzyczasie dowiedziała się, że do Ukrainek przyjechały urzędniczki z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starym Zamościu. Gdy dotarła do domu, przyjechał tam strażak z Chomęcisk, który miał przetransportować bagaże cudzoziemek. Zaraz po nim pojawili się policjanci, a także dwie pracownice pomocy społecznej.

– Po prostu mnie zamurowało. Kobiety, które przyjęłam, mówiły, że wyjeżdżają. Nie zamierzałam ich zatrzymywać, ale chciałam się dowiedzieć dlaczego. Usłyszałam, że warunki, które mam u siebie są niewłaściwe, a te Ukrainki czują się zagrożone – wspomina Magda Tywoniuk.

– To wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż przedstawia ta pani – mówi z przekonaniem Anna Molas, kierownik GOPS. Zapewnia, że wizyta jej pracownic u Tywoniuków była konieczna i rutynowa. Bo muszą ewidencjonować wszystkich uchodźców, którzy zatrzymują się na ich terenie.

– Pojechałyśmy tam tylko po to, aby zanotować dane tych osób, wypełnić formularze, sprawdzić czy się zarejestrowały. Nie miałyśmy zamiaru podejmować żadnej interwencji – zapewnia Ewa Luchowska, która była w domu u Magdy Tywoniuk.

Wspólnie z koleżanką pytały Ukrainki, czy czegoś potrzebują, czy mają jakieś oczekiwania i to one miały prosić o zmianę zakwaterowania. Podobno wolały zatrzymać się z dziećmi w lepszych warunkach, miały skarżyć się, że nocą zmarzły i nie miały ciepłej wody, by wziąć kąpiel.

– Obiecałyśmy się zorientować, uprzedzając, że być może kilka dni jednak zostaną tam, gdzie są. Ale po powrocie do urzędu okazało się, że te panie mogą być zakwaterowane w dawnym pałacu w Udryczach (prywatni właściciele oddali tam do dyspozycji uchodźców pensjonat i domki – red.) – dodaje Magdalena Denkiewicz-Proć, inna pracownica GOPS.

Gmina chce pomagać

Zapadła więc szybka decyzja o przeprowadzce. – Te panie były bardzo zadowolone. Szybko zaczęły się pakować. Powiedziałam, że mogą zabrać wszystkie dary, które pani Tywoniuk dla nich wzięła i które im dała – opowiada Luchowska.

A po co angażowano policję? – Na wszelki wypadek, aby dopilnować  i sprawdzić, czy wszystko dzieje się za zgodą uchodźców i na ich wyraźne życzenie – mówi Anna Molas.

Zanim Ukrainki dotarły do Udrycz, w Starym Zamościu dostały jeszcze obiad. Teraz mieszkają w luksusowych warunkach. I nie zamierzają z tego rezygnować. Chcą czekać w Udryczach tak długo, aż będą mogły wrócić na Ukrainę.

– To nie jest tak, że my komuś rzucamy kłody pod nogi. Mamy własny samorządowy punkt noclegowy w Wisłowcu, wielu Ukraińców przebywa też u osób prywatnych, np. Krasnem czy Chomęciskach. Nie proszą nas o pomoc, są zadowoleni, więc mieszkają tam, gdzie mieszkają. Wiemy, że mają dobre warunki – opowiada Anna Molas. Zapewnia też, że gmina, jeśli jest taka potrzeba, pomaga mieszkańcom, którzy przyjęli uchodźców, mimo że póki co nie ma na to żadnych przepisów. Ale mało kto o takie wsparcie prosi. – Pewna samotna wdowa przyjęła 8 osób. Deklarowaliśmy, że możemy jakieś dary przekazać, ale powiedziała, że sobie poradzi – relacjonuje kierowniczka GOPS.

Dom czeka na gości

Magda Tywoniuk jest rozżalona tym, do czego doszło, ale pomaga nadal. Nocą z niedzieli na poniedziałek zauważyła na facebooku post o pilnej potrzebie przenocowania trzech osób. Zgłosiła się i przyjęła w domu kolejną uciekinierkę z Ukrainy. Tatiana i jej dwie córeczki w wieku 10 i 17 lat przyjechały do Polski z miasta Kremenchuk.

– Spakowałyśmy to, co najpotrzebniejsze, trochę ubrań, trochę pieniędzy. Nic więcej, bo też nie wiedziałyśmy ani dokąd jedziemy, ani co się z nami stanie – mówi Tatiana. Na Ukrainie pracowała w czeskiej korporacji. Ma kontakt z kolegami z centrali. Zamierza jakoś przedostać się do Czech, a także zacząć tam pracować, bo oszczędności są niewielkie i szybko się skończą.

Ale póki co mieszka u Magdy Tywoniuk i zapewnia, że jest zadowolona. – Niczego nam nie brakuje. Jest ciepło, mamy gdzie spać, gdzie się umyć, co zjeść. I jesteśmy bezpieczne. To najważniejsze – tłumaczy kobieta.

Artykuły spożywcze, ale też środki czystości jej gospodyni pozyskała od mieszkańca Zamościa, który prowadził zbiórkę. Wszystko to Ukrainka ma do dyspozycji w tymczasowym mieszkaniu.

Czy ją także pomoc społeczna będzie chciała zabrać? – Najpewniej tam pojedziemy, żeby spełnić formalności, ale jeśli ta pani nie będzie zgłaszała zastrzeżeń, na pewno nikt jej siłą nie będzie nigdzie przewoził – słyszymy w GOPS.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama