

Hej! Widziałam, że znowu narzekasz na Excel i kalkulacje. Nie dziwię się — po 12 godzinach na nogach ostatnie, na co masz siłę, to liczenie każdej pietruszki. Ale prawda jest taka, że albo ogarniesz food cost, albo on ogarnie ciebie... i twój biznes przy okazji.

Krótko mówiąc: food cost to życie lub śmierć twojej restauracji
Food cost to procent kosztów surowca w cenie finalnej dania. Kontrola tego wskaźnika bezpośrednio wpływa na zyski restauracji. By go skutecznie kontrolować:
- Stwórz dokładne receptury i trzymaj się ich
- Ogranicz menu do pozycji, które się sprzedają
- Rób regularną inwentaryzację
- Zwalczaj marnowanie produktów
- Negocjuj z dostawcami
- Aktualizuj ceny, gdy rosną koszty
Food cost - straszak restauratorów
Food cost to nie rocket science, choć czasem wydaje się równie skomplikowany. To po prostu procent, który mówi ci, ile wydajesz na produkty w stosunku do ceny finalnej dania.
Wiem, że dla wielu właścicieli to jak czarna magia — "wrzucamy składniki, wychodzi jedzenie, ludzie płacą, coś zostaje". Tylko że potem przychodzi koniec miesiąca i okazuje się, że zostało tyle co nic.
Zacznij od receptur
Nie musisz mieć systemu za milion złotych. Wystarczy zwykły arkusz, gdzie rozpiszesz:
- Dokładną wagę każdego składnika
- Koszt jednostkowy
- Koszt całego dania
- Cenę sprzedaży
Pamiętasz ten moment, gdy złapałaś szefa, jak "na oko" odmierzał trufle do risotto? No właśnie. Jeśli nie masz zapisanych receptur, to wyrzucasz pieniądze w błoto.
Zmniejsz menu, zmniejsz straty

Im więcej pozycji w menu, tym większe marnowanie. Serio. Każdy składnik, który używasz raz w tygodniu do jednego dania, to potencjalne wyrzucone pieniądze.
Przyglądałam się ostatnio nowemu bistro na Mokotowie. Mieli 32 pozycje w karcie, a po miesiącu zostało 18. Food cost spadł z 38% do 29%. Zgadnij, co się zmieniło w ich wynikach finansowych?
Inwentaryzacja - nikt jej nie lubi, wszyscy potrzebują
Wiem, że to brzmi jak tortury, ale regularna inwentaryzacja to podstawa. I nie mówię o robieniu jej raz na kwartał, gdy księgowa przyśle wiadomość z krzykiem.
Cotygodniowa mini-inwentaryzacja głównych składników zajmie ci 30 minut. Za to będziesz spać spokojniej, wiedząc, że stek za 80 zł/kg nie znika w czarnej dziurze pod zlewem.
Złodzieje food costu
Kilka klasycznych pułapek, które zjadają marżę:
- Zbyt duże porcje - ludzie i tak nie zjadają wszystkiego, za to płacisz ty
- "Dorzucanie" składników - szef kuchni lubi pokazać, jaki jest hojny... twoim kosztem
- Brak ważenia - "na oko" zawsze wychodzi drożej niż "na wagę"
- Złe przechowywanie - produkty się psują, ty tracisz hajs
- Marnowanie resztek - kreatywne wykorzystanie to nie wstyd, to biznes
Jak walczyć z marnowaniem?
- Wprowadź dania dnia/tygodnia - idealne na zagospodarowanie tego, co się zbliża do terminu
- Cross-wykorzystanie składników - ten sam produkt w kilku daniach
- Mierz resztki na talerzach - jeśli goście nie dojadają, zmniejsz porcje
- Naucz się filetować/porcjować - kupowanie gotowych porcji to przepłacanie
Negocjuj z dostawcami
Tutaj nikt ci nie pomoże - musisz wyrobić sobie twarde... łokcie. Każdy procent rabatu to czysty zysk.
Mam znajomą, która przejęła małą knajpkę we Wrocławiu. Pierwsze, co zrobiła, to renegocjacja z dostawcami. Obniżyła koszty zakupów o 12% bez zmiany jakości. Policzyłam - to jakieś 40 tysięcy rocznie. Za tyle można zatrudnić pół osoby albo zrobić remont toalety.
Nie bój się podnosić cen
Serio, przestań się wstydzić. Inflacja, koszty energii, pensje - wszystko idzie w górę, tylko ty się boisz podnieść cenę risotto o 3 złote.
Jak mądrze podnieść ceny:
- Po trochę (2-5 zł na pozycji)
- Nie wszystko naraz
- Zaczynając od bestsellerów (ludzie i tak je zamówią)
Biznesplan to nie tylko Excel z nierealnymi prognozami
Food cost to element szerszego obrazu. Pamiętasz początek, gdy pisałaś biznesplan restauracji? Te wszystkie tabelki z prognozowanymi zyskami? Życie szybko zweryfikowało te liczby, co?
Przy okazji - najciekawsza rzecz w pisaniu biznesplanu restauracji to nie wyliczanie zysków (one i tak będą inne), ale przemyślenie każdego elementu działalności. Od lokalizacji, przez menu, po sprzęt.
I właśnie o sprzęcie - pamiętaj o zmywarkach. Często na etapie planowania wydają się mniej sexy niż piec konwekcyjno-parowy, ale to one potrafią uratować twój dzień, gdy sala pęka w szwach. Dobrze dobrana zmywarka to mniejsze zużycie wody, prądu i środków chemicznych, a w perspektywie roku - konkretne oszczędności.
Jeśli dopiero rozkręcasz biznes, zerknij na poradnik o najczęściej popełnianych błędach przy pisaniu biznesplanu restauracji. A gdy myślisz o kawiarni, polecam przewodnik jak otworzyć kawiarnię krok po kroku.
Inne polecane artykuły:
- https://pysznosci.pl/brudne-gary-i-zero-plynu-do-mycia-naczyn-jak-radzili-sobie-dawniej,7153479969061696a
- https://kobietamag.pl/zmywarka-restauracyjna-czy-wynajem-zmywarki-przemyslowej-do-naczyn-ma-sens-w-lokalu-gastronomicznym/
- https://kasia-gotuje.pl/najwieksze-mity-o-wyposazeniu-kuchni-serio-w-co-ludzie-wierza/
