

Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił zakaz wójta Dorohuska dotyczący organizacji zgromadzenia przewoźników na drodze krajowej nr 12 w pobliżu przejścia granicznego z Ukrainą. Protest rusza dziś przed południem – jego uczestnicy zapowiadają blokadę w formule „jedna ciężarówka na godzinę”.

Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa wydał w zeszłym tygodniu decyzję zakazującą organizacji protestu w miejscowości Okopy, argumentując to obecnością infrastruktury krytycznej w rejonie planowanego zgromadzenia oraz obawami o bezpieczeństwo mieszkańców i interesy lokalnych firm oraz służb celnych.
Decyzja ta została jednak skutecznie zaskarżona przez organizatorów protestu, a Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił ją w poniedziałek rano. W uzasadnieniu wskazano, że podczas spotkania organizacyjnego z udziałem przedstawicieli gminy oraz służb bezpieczeństwa nie padła informacja o bezwzględnym zakazie zgromadzenia w tym miejscu. Sąd uznał, że nie udowodniono istnienia przesłanek uzasadniających całkowity zakaz protestu.
– Ewentualne utrudnienia dotyczyć będą jedynie przewozów komercyjnych. Zgromadzenie nie ma na celu całkowitego zablokowania ruchu – powiedziała sędzia Katarzyna Sobczyk, podkreślając pokojowy charakter zaplanowanej akcji.
Protest rozpoczyna się dziś – 200 tirów w kolejce
Rafał Mekler, organizator protestu, zapowiedział, że blokada rozpocznie się jeszcze dziś przed południem. Manifestujący będą przepuszczać jedną ciężarówkę na godzinę w każdą stronę – zarówno do Polski, jak i na Ukrainę. Bez przeszkód mają być przepuszczane autobusy, transporty z pomocą humanitarną, ładunki wojskowe oraz żywność szybko psująca się.
Na granicy w Dorohusku już teraz sytuacja jest napięta – w poniedziałek rano w 8-godzinnej kolejce oczekiwało około 200
ciężarówek wyjeżdżających z Polski.
Wójt złoży zażalenie
Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk, zapowiada złożenie zażalenia na wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie. – Na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego mam 24 godziny. Na pewno to zrobię – mówi Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk. Sawa liczy, że w apelacji zostanie utrzymana jego decyzja zakazująca protestu przewoźników w Dorohusku.
Tymczasem pan Marek, emerytowany przedsiębiorca transportowy, również działający na tej granicy, sprawę stawia jasno. – Ten cały protesty to sprawa polityczna, wymierzona w rząd Donalda Tuska. Twierdzenie, że Ukraińcy zabierają pracę polskim przewoźnikom, bo stosują dumping, to banialuki. Każdy ukraiński transport jest realizowany pod nadzorem elektronicznym. Półgodzinna przerwa w pracy GPS, na zadanej trasie, kosztuje Ukraińca 12 tysięcy złotych mandatu – tłumaczy pan Marek. – Ten protest tylko dezorganizuje pracę na granicy i jest wymierzony przeciwko lokalnym przedsiębiorcom, właścicielom parkingów, agencji celnych czy gastronomii, działających na dojeździe do granicy. Dziwnym trafem Mekler organizuje blokadę Dorohuska na kilka dni przed wyborami prezydenckimi. Przypadek? Nie sadzę… – dodaje pan Marek.
Czego domagają się przewoźnicy?
Protestujący z branży transportowej domagają się przede wszystkim uregulowania zasad konkurencji na rynku, który ich zdaniem został zakłócony po liberalizacji dostępu dla przewoźników z Ukrainy w czerwcu 2022 roku – decyzji wprowadzonej przez Unię Europejską w związku z wojną.
Wśród żądań protestujących znajdują się:
-
wprowadzenie limitów zezwoleń na wjazd dla ukraińskich firm transportowych,
-
zakaz rejestrowania w Polsce firm transportowych z kapitałem spoza UE,
-
utworzenie przez stronę ukraińską osobnej kolejki dla pustych ciężarówek powracających na Ukrainę.
W środę w Warszawie ma odbyć się spotkanie przedstawicieli branży transportowej z reprezentantami Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministerstwa Finansów.
