

Stal Kraśnik sezon 24/25 zakończyła na pierwszym miejscu w tabeli i po czterech latach szykowała się na powrót do III ligi. Przynajmniej tak się wydawało. W ostatnich dniach sporo się jednak w klubie wydarzyło. W czwartek do dymisji podał się zarząd, piłkarze czekają na zaległe wypłaty, a wszyscy zastanawiają się czy niebiesko-żółci wycofają się z III ligi.

Już na początku maja kraśniczanie opublikowali w swoich mediach społecznościowych oświadczenie, w którym zwracali uwagę na brak wsparcia ze strony miasta oraz problemy finansowe.
– Kraśnika po prostu nie stać dziś na grę w trzeciej lidze. Władze miasta, powiatu oraz lokalni przedsiębiorcy dotychczas nie wykazali realnego zainteresowania losem największego sportowego symbolu Kraśnika – można było przeczytać w oświadczeniu.
– Na kilka miesięcy przed możliwym awansem na szczebel centralny, nie otrzymaliśmy od władz miasta żadnego zapewnienia o gotowości wsparcia finansowego. Inne kluby na podobnym poziomie mogą liczyć na budżety rzędu miliona złotych. W Kraśniku, mimo inflacji i rosnących kosztów, miejskie wsparcie od lat pozostaje niezmienne. Co więcej, miejskie spółki nie tylko nie pomagają, ale wręcz ograniczają pomoc do absolutnego minimum – wyjaśniali działacze Stali.
Mimo kłopotów udało się wygrać Keeza IV ligę. Piłkarze ciągle czekają jednak na wypłaty. Mówi się, że zaległości sięgają nawet czterech miesięcy. Wydawało się, że zawodnicy zostaną spłaceni na początku przygotowań do nowego sezonu. Plany były ambitne, w zespole pojawił się nowy trener Robert Chmura, miały być ciekawe wzmocnienia i lekka przebudowa składu. Niestety, mimo zapewnień nic z tego nie wyszło, a w czwartek działacze niebiesko-żółtych ogłosili swoją dymisję.
– W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym musi powiedzieć pass. Z naszym klubem jest podobnie. Miliony złotych z prywatnej kieszeni, setki nieprzespanych nocy, by klub mógł być w należytym dla niego miejscu i co? Sparingi rozgrywane na nieswoim stadionie, wyrzucanie z własnego boiska na mecze ligowe, puste słowa wsparcia, nie mające żadnego pokrycia. Traktowanie w standardach z najniższych podwórkowych lig, klubu, który podobno ma być chlubą tego miasta – czytamy w oświadczeniu zarządu.
– Chciałbym w imieniu wszystkich klubowych działaczy przeprosić tylko Was, kibiców. Daliśmy wam nadzieję, którą w tym momencie prawdopodobnie zgasiliśmy. Nie zapomnimy wam wspaniałego dopingu który utworzył się na Trybunie Słonecznej i tej szczerej dumy z ubieraniu koszulek Stalówki na mieście. Przepraszamy również zawodników, których zawiedliśmy oraz sztab który uwierzył w to wszystko tak samo jak my. Jest nam po ludzku wstyd, że żyliśmy obietnicami, które były nam przekazywane i koniec końców odbiły się na was najbardziej – napisał wiceprezes zarządu Maciej Poleszak.
Co dalej ze Stalą? Wygląda na to, że większość piłkarzy jeszcze poczeka na rozwój wydarzeń. W sobotę Rafał Król i spółka mają rozegrać pierwszy mecz kontrolny z innym trzecioligowcem z naszego regionu – Podlasiem Biała Podlaska. Spotkanie odbędzie się na boisku w Dzierzkowicach (godz. 11).
Poniżej pełna treść oświadczenia, które pojawiło się na portalu Stali Kraśnik pt. Niechciani.
– W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym musi powiedzieć pass. Z naszym klubem jest podobnie. Miliony złotych z prywatnej kieszeni, setki nieprzespanych nocy, by klub mógł być w należytym dla niego miejscu i co? Sparingi rozgrywane na nieswoim stadionie, wyrzucanie z własnego boiska na mecze ligowe, puste słowa wsparcia, nie mające żadnego pokrycia. Traktowanie w standardach z najniższych podwórkowych lig, klubu, który podobno ma być chlubą tego miasta – czytamy w oświadczeniu zarządu.
– Osiągnęliśmy sukces, który był marzeniem wielu z Was. Postawiliśmy solidny fundament pod konstrukcję z kartonu, która trzyma się lichych obietnicach lepszej przyszłości. Dziś piszemy wprost, nie chcemy gryźć się w język. Prezes Jędrasik zainwestował dorobek swojego życia, wypłacając do tej pory prawie 3 miliony złotych na przestrzeni trzech lat oraz zadeklarował wsparcie kolejnym milionem złotych, czyli zakładanej połowy budżetu na trzecioligowy byt. Dużo? Wielu z was może to zaskoczyć, ale z takimi pieniędzmi i tak szorowalibyśmy po dnie "budżetowej tabeli 3 ligi". Miasto Kraśnik mimo szczerych chęci burmistrza Starucha oraz dyrektora Stawiarskiego nie jest przygotowane na standardy powyżej poziomu lig wojewódzkich. Nikt w tym mieście, a w szczególności miejska rada sportu nie wie z czym wiąże się wprowadzenie klubu pod rozgrywki centralne, zarządzane przez PZPN. Boimy się, że też nikomu nie chce się nawet dowiedzieć jakie są realia w świecie piłki nożnej. Wynajmowanie obiektu pod festyny w dni meczowe czy wojowanie klubu z innymi podmiotami o dostęp do boiska to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod tym szczytem znajdują się dofinansowania miejskie które dla dobrego zobrazowania, wystarczyłoby na utrzymanie dwóch zawodników w kadrze przez rok. Rozdmuchane wynagrodzenia? "Don't blame a player, blame the game". Nie bez powodu piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną sportową na świecie. Przez ten sport przepływają miliardy złotych każdego dnia, a futbol na tym poziomie starając się nadrabiać, rozdmuchuje swoje budżety. My musieliśmy zrobić to samo by dołączyć do grona trzecioligowców. Choć po drodze pojawiło się wiele problemów, klub pozostał w miejscu gdzie zaległości byłby pokryte właśnie tymi nieszczęsnymi "obietnicami". Zaległości jakie pojawiły na przestrzeni miesięcy zostałyby uregulowane, a zawodnicy wyzerowani w głównej mierze jednoosobowo – przez prezesa Jędrasika.
– Dlaczego poruszam ten temat? W opinii publicznej krąży informacja, jakoby miejski budżet był przepalany na wygórowane wynagrodzenia zawodników. Oczywiście byłby to problem, pod warunkiem, że byłyby to faktycznie miejskie pieniądze. Wynagrodzenia zawodników zawsze spoczywały na prezesie, a miejska dotacja od lat wystarczała zaledwie na koszty takie jak transport czy opłaty bieżące. Co więcej, według naszych planów budżetowych, dotacja nie jest nawet w stanie pokryć kosztów transportowych w pierwszej oraz drugiej drużynie.
– Nie zrozumcie nas źle, nie chcemy przerzucać pełnej odpowiedzialności za klub na miasto Kraśnik, wręcz przeciwnie. Przez ostatnie lata, to dzięki nam Kraśnik może chlubnie wywieszać banery z dopiskiem "Miasto sportu". Dzięki klubowi Stal Kraśnik, mieszkańcy po prostu mają w weekend co ze sobą zrobić, młodzież może w dobrych warunkach i bez kosztowo uprawiać ukochany sport, zamiast pić alkohol pod blokiem i marnować swoje zdrowie na używki. To w końcu dzięki nam o Kraśniku w całej Polsce mówiło się w dobrych słowach, nie tylko jako o "mieście 5G: czy "anty-LGBT". Można z nami nie sympatyzować, ale kraśnicka piłka nożna, głównie dzięki nam, choć na chwilę wyniosła Kraśnik na piedestał.
– Teraz pozostało nam i Wam zadać sobie pytanie; Co dalej? Otóż, dalej już nie ma nic. Straciliśmy resztki nadziei i zapału do działania, paradoksalnie w najlepszym sportowo dla nas momencie. Potrzebowaliśmy tylko lub aż wsparcia kraśnickiej społeczności. Dzisiaj stajemy przed wami jako zwykli lokalni patrioci, który z uporem maniaka łudzili się do ostatniej chwili, że coś jeszcze może się ruszy. Stal Kraśnik wróci prawdopodobnie na miejsce, na którym zawsze powinna była być - czyli do szeregowego klubu w IV Lidze lub Klasie okręgowej, bo tylko na tyle to miasto, przede wszystkim finansowo, stać. My dziś składamy broń. Już więcej nie będziemy stanowić dla Rady Miasta problemu. Skończą się desperackie błagania o wsparcie, skończy się proszenie o skoszenie murawy czy znalezienie terminu na boisku dla podobno "dumy Kraśnika".
– Ten denerwujący kamień w bucie, którego nie możecie się pozbyć wyleciał sam. Dni Kraśnika będą mogły odbyć się na stadionie piłkarskim, żadna Avia Świdnik nie będzie musiała tu w tym terminie przyjeżdżać i o zgrozo, rozgrywać meczu piłki nożnej w wyznaczonym terminie. Teraz przyszedł czas na zmianę szyldów z "Miasta sportu" na "Miasto festynów na stadionie". Może to i lepiej, może faktycznie klub Stal Kraśnik był tylko problemem dla zarządców i teraz przyszedł czas na rozkwit kulturowo- sportowy Kraśnika? Tego przekonamy się już niebawem.
– Ten artykuł choć pisany w dobrej wierze, nie jest na rękę wielu osobom. Jednak nie boję się go podpisać swoim imieniem i nazwiskiem. Może jestem za młody i nie znam realiów, jak często zdarza mi się usłyszeć, a może po prostu jestem naiwny na to, że ktoś w tym mieście przeczyta go i skłoni się do chwili refleksji nad stanem miejskiej piłki nożnej. W tym klubie stawiałem pierwsze kroki jako zawodnik, to tutaj przeżywałem swoją młodość i w tym klubie dostałem swoją szansę, nawet na debiut w 3. Lidze. Zawsze będę miał go w sercu i będę walczył o lepsze jutro Stali Kraśnik czy się to komuś podoba czy nie. Dziś wraz z całym zarządem składamy swoją rezygnację ze swoich funkcji. Wystarczy nam tych wojen z wiatrakami i nerwowego czekania na coś co nigdy nie nastąpi.
– Nikt natomiast nie odbierze nam pracy i poświęceń jakie włożyliśmy by klub był w miejscu w którym jest oraz wspomnień i przyjaźni, których nie kupi się za żadne pieniądze. Chciałbym w imieniu wszystkich klubowych działaczy przeprosić tylko Was, kibiców. Daliśmy wam nadzieję, którą w tym momencie prawdopodobnie zgasiliśmy. Nie zapomnimy wam wspaniałego dopingu który utworzył się na Trybunie Słonecznej i tej szczerej dumy z ubieraniu koszulek Stalówki na mieście. Przepraszamy również zawodników, których zawiedliśmy oraz sztab który uwierzył w to wszystko tak samo jak my. Jest nam po ludzku wstyd, że żyliśmy obietnicami, które były nam przekazywane i koniec końców odbiły się na was najbardziej.
