Podmiana mięsa czy brak informacji o składnikach i alergenach - to najczęstsze nieprawidłowości wytknięte w kontroli lokali oferujących kebaby. W całym kraju stwierdzono je w ponad 80 proc. skontrolowanych punktów. W Lublinie nie było lepiej.
Kebab to potrawa kuchni tureckiej, od lat ciesząca się w Polsce rosnącą popularnością. Lokale serwujące tego typu dania w całej Polsce na początku tego roku skontrolowała Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Wyniki kontroli są alarmujące. Nieprawidłowości wykryto w 89 ze 109 skontrolowanych punktów gastronomicznych. To prawie 82 proc. Sprawdzano jakość oferowanego jedzenia i zgodność jego składu z obowiązującymi przepisami. Okazuje się, że w ponad połowie przypadków był on inny niż zadeklarowany w oznakowaniu. Kontrolerzy wytknęli tez m.in. podmianę składników, stosowanie nieprawidłowych nazw potraw czy brak właściwego wykazu użytych produktów, w tym m.in. substancji alergennych.
– W podsumowaniu wyników kontroli podkreślono, że była to pierwsza kontrola w zakresie jakości handlowej dań oferowanych w formie kebabu w obiektach gastronomicznych przeprowadzona przez IJHARS. Stwierdzono, że chcąc zapewnić ochronę praw i interesów konsumenta uzasadnione jest prowadzenie dalszych kontroli jakości handlowej w placówkach gastronomicznych, w czasie których szczególną uwagę należy zwracać na sposób przekazywania konsumentom informacji na temat środków spożywczych, jak również na prawidłowość realizacji zawartych w nich deklaracji – informuje inspekcja.
Jak wypadły lubelskie lokale? Niestety, podobnie, jak te w całym kraju.
– Skontrolowano łącznie sześć placówek gastronomicznych na terenie miasta Lublin. Nieprawidłowości stwierdzono w pięciu podmiotach, to jest 83,3 proc. skontrolowanych – mówi Agnieszka Jarosińska, Lubelski Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
W każdej z zakwestionowanych próbek wykryto niedeklarowane surowce, np. wołowinę, indyka czy wieprzowinę w daniach, gdzie nie było deklaracji ich obecności. W przypadku trzech z sześciu sprawdzonych partii brakowało wykazu składników mogących powodować alergię lub nietolerancję, a także wskazania producenta.
Na pięciu restauratorów nałożono kary finansowe za wprowadzenie do obrotu zafałszowanych i niespełniających wymagań jakości handlowej artykułów. Łącznie opiewają one na niespełna 8 tys. zł. Wszystkim nakazano także dostosowanie się do zaleceń pokontrolnych. Jak słyszymy w inspektoracie, wszystkie wymagania zostały już spełnione.
Co na to przedstawiciele branży? - Ja zawsze mówię, że dobrego kebaba ocenia się dopiero rano. Przyprawy dają super efekt, ale często jest to maskowanie słabej jakości mięsa. Dla przykładu, obecnie płacę za kurczaka dobrej jakości 19 zł za kg, a te tzw. „kule mocy” (potoczna nazwa dostępnego w hurtowniach gotowego mięsa – przyp. aut.), kosztują około 11 zł – komentuje Jerzy Andrzejewski, właściciel Prawdziwego Kebaba u Prawdziwego Polaka. Jego zdaniem wielu gastronomów szuka oszczędności kosztem klienta.
O znaczeniu jakości używanych produktów przekonuje też Michał Dudziak, właściciel popularnego lubelskiego lokalu Piri Piri, który w maju został zamknięty przez sanepid w związku z wykryciem przypadków zatrucia salmonellą.
- Oprócz standardowych kontroli, uruchomiliśmy, tzw. własny sanepid, są zachowane wszystkie procedury, więc u nas jest już całkowicie bezpiecznie. A co do sytuacji kebabów w Polsce, nie jest za ciekawie. Jesteśmy jednym z lokali, które walczą o ten dobry kebab w Polsce. Moim zdaniem podniesienie ceny samej kanapki kosztem tego, że jakość mięsa jest lepsza, to już nie jest nic złego. Ludzie wolą teraz zapłacić więcej i zjeść coś dobrego niż kupować tani kebab z niewiadomo jakim składem. Myślę, że lokale z niższymi cenami, które używają produktów niskiej jakości, powoli wymrą i smak wygra tę wojnę – zaznacza Dudziak.