Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lublin

8 września 2023 r.
11:28

Kentomania. Wirtuoz parkietu znów w Lublinie

Legendarny amerykański koszykarz Kent Washington, odwiedził Lublin i Andrzeja Frączkowskiego, dyrektora Startu, który w 1979 roku sprowadził go do Lublina.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Nie widzieli się ponad czterdzieści lat. Koszykarska legenda Lublina, znakomity amerykański rozgrywający, nie wyobrażał sobie powrotu za ocean bez spotkania z człowiekiem, który doprowadził do jego kilkuletniej gry w Polsce. W poniedziałek w samo południe, łezka w oku zakręciła się duetowi dżentelmenów: Kentowi Washingtonowi i Andrzejowi Frączkowskiemu.


Fantastyczny czas
Ken spędził już w Lublinie kilka dni, we wtorek pożegnał Lublin. Andrzejowi Frączkowskiemu – jak to „sportowcowi” – uczestnictwo w kilku oficjalnych spotkaniach uniemożliwiła kontuzja. Na wysokości zadania stanął Arkadiusz Pelczar, obecny prezes Startu, znajdując w napiętym harmonogramie wizyty czas na dodatkową pozycję: wizytę przy ul. Żniwnej. Inaczej być nie mogło. Prezes przywiózł swemu poprzednikowi z lat siedemdzie-siątych pamiątkową koszulkę, ale przede wszystkim przywiózł Kena (z małżonką). Minutową wzruszającą tremę powitalną przerwał gość:
– Szefie, dziękuję panu za wszystko co pan dla mnie zrobił. To dzięki panu i trenerowi Niedzieli przyjechałem do Polski, do Lublina. I był to dla mnie fantastyczny czas.
Spotkałem się z fantastycznymi ludźmi, w klubie i w mieście. Przyjechałem do innego środowiska, odmiennego od USA kraju, a praktycznie od początku czułem się jak u siebie. Przeżyłem wspaniałe sportowe chwile, nie przypominam sobie, żeby spotkało mnie coś przykrego. Pobyt w Starcie to wielka sportowa przygoda, wielkie przeżycie. Dziękuję panu, panie Andrzeju. Szkoda, że nie mogę podziękować trenerowi Niedzieli. Ale cieszę się, że Lublin o nim pamiętał, że hala w której graliśmy nosi teraz jego imię. Jeszcze raz dziękuję.

Spotkanie Kenta i Andrzeja Frączkowskiego (fot. Jacek Mirosław)

Radość dla Lublina

O tym że Ken nie przesadza w ocenie swojego pobytu w Lublinie, najlepiej świadczy napisanie wspomnieniowej książki, która już wkrótce będzie dostępna dla kibiców. Pilotażowe egzemplarze szczęśliwcy wzięli do ręki podczas oficjalnych spotkań. Do grona szczęśliwców – co jasne – w poniedziałek dołączył Andrzej Frączkowski.
– Szefie, to dla pana z osobistą dedykacją. Tam jest trochę i o panu – mówiąc pół żartem, z promiennym uśmiechem, wręczył swemu byłemu dyrektorowi koszykarskiego lubelskiego książkę zatytułowaną „Kentomania: A Black Basketball Virtuoso in Communist Poland”.
– Panie Andrzeju – wtrącił prezes Pelczar, wypełniający obowiązki tłumacza. – To co mówi Kent, to żadna kurtuazja. Gdzie tylko jesteśmy, na każdej wizycie, na każdym spotkaniu, w pierwszych słowach mówi o dwóch osobach: Andrzej Frączkowski i Zdzisław Niedziela. Czy byliśmy u marszałka Jarosława Stawiarskiego, czy u prezydenta Krzysztofa Żuka, czy przy spotkaniach z kibicami, wszystko zaczyna się od dwóch nazwisk: Niedziela, Frączkowski.
– Ken, ja też mam coś dla ciebie (album o starym Lublinie i pamiątkowe klubowe znaczki Startu – red.), ale zanim ci to dam powiem, że ja też ci niezmiernie dziękuję – wykrztusił ciągle wzruszony gospodarz. – Ty mnie nigdy nie zwiodłeś, a dałeś tyle radości mnie, ale i Lublinowi.



Przełom lat 70 i 80: Kent Washigton w Starcie Lublin przyciągał tłumy kibiców (fot. Archiwum Jacka Mirosława)

Bez dystansu

Siadamy w zielonej scenerii ogrodu państwa Frączkowskich. Pani Renata, córka domowników i pani Krystyna – małżonka pana Andrzeja – „zabezpieczyły” pyszne ciasto, a syn Piotrek przypomina wszystkim pamiętne zdarzenia sprzed czterdziestu lat, gdy był dzieciakiem, nieodłącznie towarzysząc tamtemu Startowi.
Wstępny dystans przeszedł do historii. Ken i Andrzej wspominają. Pani Washingtonowa nagrywa każdą scenę (podobnie jak ekipa PR Startu). Jacek Mirosław – były fotoreporter Sztandaru Lublin i Dziennika Wschodniego, archiwizuje spotkanie. A red. Krzysztof Załuski, Wiesław Pawłat z Gazety w Lublinie (pomagający przy powstaniu książki) i ja, przymierzamy się do... zrzucenia resztki tremy. Udało się, w ogromnej mierze dzięki Kenowi, dla którego słowo dystans chyba nie istnieje. Tak jak na parkiecie – czy rzucał z pięciu, czy sześciu, czy z siedmiu metrów – wpadało. Skoro dystansu brak, staram się wyjaśnić pewna rozbieżność.
• Ken – gdy grałeś w Lublinie, nie byłeś Kentem. O co chodzi?
– No tak, wszyscy mówili na mnie Ken, a ja nie prostowałem. Chyba to się wzięło z... mojego autografu. Podpisywałem się Ken, a ostatnia literka imienia – „t”, to był taki krzyżyk. I chyba tę literkę wszyscy pomijali, była trochę oderwana od poprzednich i oddzielała od nazwiska. I tak zostało, a mnie to nie przeszkadzało.
• Dla nas, czyli kibicujących ci w hali WOSTiW, pozostaniesz Kenem. Więc: Ken, żeby to mieć za sobą, bo pewnie to pytanie słyszysz często – opowiedz o karierze aktorskiej.

 



KENT WASHINGTON: Ha, ha! W ogóle nie wiem jak do tego doszło. Ktoś zadzwonił podobno do pana Andrzeja...
ANDRZEJ FRĄCZKOWSKI: Ja dokładnie nie pamiętam, ale wtedy kontakty telefoniczne były utrudnione, i chyba rzeczywiście dzwoniono do klubu. To były zupełnie inne czasy, specjalnie się tym nie podniecaliśmy, nikt nie spodziewał się, że to odbije się takim echem przez tyle lat. Ale przekazałem Kenowi że jest taka oferta.
KW: Na początku nie byłem tym zainteresowany i nawet po nagraniu specjalnie się nie interesowałem co dalej. Dopiero po latach przekazano mi, że to taki ważny w Polsce film.
• Długo byłeś na planie filmowym „Misia”? Spotkałeś się z aktorami?
KENT WASHINGTON: Spotkaliśmy się tylko z panem Stanisławem Bareją. Coś tam powiedział czego oczekuje, Wojtek Popiołek przetłumaczył, dali mi „plastikową piłkę”, wykonałem zadanie i tyle; powrót do Lublina.
• Ja miałem to szczęście, że podobny twój popis (oprócz popisów „w boju”, w lidze), kilkakrotnie dłuższy, z normalną piłką, widziałem z kilku metrów. Po twoim przyjściu do Startu zainteresowanie koszykówką niebotycznie wzrosło. Start organizował nabór młodzieży do sekcji. Przez trzy dni prezentowaliśmy (setka piętnastolatków każdego dnia) swoje „umiejętności” trenerom, w tym trenerowi Niedzieli. A magnesem był wspólny trening z Kenem. I ty na koniec odwalałeś taką popisówkę, że to, co ludzie widzą w „Misiu”, to „mały Miki”.
KENT WASHINGTON: Coś takiego pamiętam, bo ja nigdy nie odmawiałem włączania się do takich klubowych akcji.
• Powtórzę więc, i proszę czytelników o uwierzenie (świadków jest wielu): tamtych popisów (m.in. dwoma piłkami jednocześnie) nie powstydziliby się koszykarscy aktorzy z Harlem Globetrotters. A teraz powiedz: czego chciałbyś się dowiedzieć o czasach, gdy byłeś koszykarzem Startu? Tak na luzie.
KENT WASHINGTON: (chwila zastanowienia). Dostałem teraz kilka zdjęć od pana Jacka z tamtych czasów. Gdzie pan stał w hali, że je pan robił. Przecież tam nie dało się wcisnąć palca...
JACEK MIROSŁAW: Musiałem sobie radzić, zwłaszcza że wtedy techniczne możliwości były – przy obecnych – minimalne. Ale wtedy fotoreporterów było mało, tak jak i gazet. Przeciskałem się przez tłumy kibiców i „coś się udało złapać”.
KENT WASHINGTON: A gdzie pan siedział, panie Andrzeju?
• Ken, nie pamiętasz?! Przecież prowadził „spikerkę”; siedział przy mikrofonie!
KENT WASHINGTON: No taaaak!
• Pamiętasz z pewnością atmosferę w hali. Gdy atakowaliście, to wszyscy rytmicznie klaskali i skandowali „czerwono-czarni”, a gdy broniliście, to… spiker „prosił o doping”.
KENT WASHINGTON: No tak, i wtedy cała hala huczała, tupała. Czasem nie było słychać gwizdków sędziów.
• Kibice miejscowych często mocno i w różny sposób wspierają swoich, deprymują rywali. Pamiętasz takie momenty?
KENT WASHINGTON: Pewnie. Pamiętam jak krzyczeli na najlepszych zawodników gości: Durejkoooooooooo!! Myyyyyrda! Młynaraaaarski! To był taki element gry, ale szanowaliśmy się. To byli świetni zawodnicy. A dobra atmosfera – dla gospodarzy – była też i w innych halach. Pamiętam jak we Wrocławiu huczało: WKS! WKS! WKS!
• Pytanie o Eugeniusza Kijewskiego, twojego konkurenta na „jedynkach”, to taki sam obowiązek jak pytanie o „Misia”, więc rzucam to hasło i ja,
KENT WASHINGTON: Znakomity zawodnik. Wszyscy przypominają jego wywiad, że da sobie ze mną radę, że takich zawodników jak ja w USA jest wielu. No i w tym pierwszym meczu między nami ja byłem górą, ale nie by-liśmy żadnymi wrogami. Szanowałem go, bo potrafił bardzo dużo.
• Kilka dni w Lublinie to moment do wspomnień. Co chciałeś zobaczyć najbardziej?
KENT WASHINGTON: Miejsca, w których przebywałem. Hala Startu, hala WOSTiW (dziś: MOSiR). Zobaczyłem dom przy ul. Siemiradzkiego, w którym mieszkałem, a w którym „babcia Kowalska” dbała o mnie jak o syna.
ANDRZEJ FRĄCZKOWSKI: A pamiętasz, jaki tam miałeś kłopot? Przychodziłeś do mnie co rano i mówiłeś, że wszystko OK, tylko że atakuje cię „piesio”.
KENT WASHINGTON: O tak, to był problem (śmiech)
ANDRZEJ FRĄCZKOWSKI: Aż pojechałem obejrzeć co to za groźny pies. A to taki kundelek…
KW: Ale szczekał i szczekał! Ale wracając do Lublina wtedy i dziś: wszystko zmieniło się na lepsze, chociaż ja i wtedy nie narzekałem. Byłem tu szczęśliwy. Ale dziś to miasto ładniejsze, nowocześniejsze.
• Spodziewałeś się takiego przyjęcia w Lublinie?
KENT WASHINGTON: Nieeee! (żona, była szwedzka koszykarka, potwierdza). To coś niesamowitego. Mnie nie było tu ponad czterdzieści lat. Od tego czasu pojawiło się wielu świetnych koszykarzy. A ja – gdzie nie pójdę – jestem rozpoznawalny, proszony o zdjęcia, autografy.
KAROL KURZĘPA: To prawda. Gdy chodzimy po Lublinie pokazując Kentowi jak teraz wygląda nasze miasto, na ulicach podchodzą młodzi ludzie, często nastoletni. Mówią, że znają Kenta z opowieści rodziców, dziadków. Powtarzają, że wiedzą, że jest najlepszym koszykarzem w historii Lublina. A Kent swoim podejściem do nich z pewnością potęguje opinie, że oprócz tego że był fantastycznym koszykarzem, jest takim samym facetem.
Dwie godziny mijają jak z bicza strzelił. Kolejna seria pożegnalnych zdjęć. Rozstajemy się. U Kena i „Frączka” znów można zauważyć zaszklone oczy. U mnie też. Po pożegnalnym uścisku z idolem młodzieńczych lat, swoją perfekcyjną angielszczyzną pozwalam sobie powiedzieć: Ken! Ajlawiu! Zaryzykuję – w imieniu tysięcy lubelskich sympatyków kosza z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

 

 

 

Koledzy z parkietu po latach razem (od lewej): Jerzy Żytkowski, Kent Washigton, Mirosław Parzymies i Zbigniew Pyszniak (fot. Wojciech Szubartowski)
e-Wydanie

Pozostałe informacje

„Wszyscy jesteśmy ambasadorami wolności” – muzyczna uczta na Placu Zamkowym i przed telewizorami
ZDJĘCIA
galeria

„Wszyscy jesteśmy ambasadorami wolności” – muzyczna uczta na Placu Zamkowym i przed telewizorami

We wtorkowy wieczór, mimo kapryśnej pogody, Plac Zamkowy w Lublinie wypełnił się po brzegi. Tysiące mieszkańców przyszło, by wspólnie świętować wolność podczas niezwykłego widowiska muzycznego „Polska na Tak!”. Koncert, który połączył różne pokolenia artystów i widzów, był hołdem dla niepodległości, solidarności i otwartości. Zobaczcie naszą fotogalerię.

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości
galeria

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości

Na strzelnicy lubelskiego „Snajpera” rywalizowali zawodnicy klubów strzeleckich oraz osoby indywidualne posiadające licencje albo patenty strzeleckie. Najwyższe trofeum to Puchar Niepodległości.

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Do poważnego wypadku doszło dzisiaj wieczorem około godziny 18:15 w miejscowości Moszczanka (woj. lubelskie), na drodze krajowej nr 48 na odcinku Dęblin – Kock.

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki
RECENZJA

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki

Czy młoda osoba, która popełniła zbrodnię, powinna spędzić resztę życia za kratami? Historia Moniki Osińskiej pokazuje, że odpowiedź nie jest prosta.

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie
RELACJA

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie

W Warszawie prezydent Karol Nawrocki złożył wieńce, wręczył odznaczenia i nominacje generalskie, a w Gdańsku premier Donald Tusk uczestniczył w Paradzie Niepodległości, podkreślając jedność i wspólną odpowiedzialność za kraj.

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej
galeria

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej

Wydarzenie, przygotowane we współpracy z Teatrem z Nasutowa, pozwoliło uczestnikom przenieść się do obozu legionistów z 1918 roku i poczuć atmosferę tamtych przełomowych dni.

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości
ZDJĘCIA
galeria

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości

Zebranie Rady Miasta, uroczysty apel, defilada i złożenie wieńców pod pomnikami bohaterów – tak w Lublinie przebiegały obchody Narodowego Święta Niepodległości z udziałem przedstawicieli władz miasta i województwa.

Budynek Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” przy ul. Królewskiej 3 w Lublinie w czasie strajku nauczycieli Lubelszczyzny, 1981 r.
DODATEK IPN

„SOLIDARNOŚĆ". Polska droga do wolności

Wybuch masowych strajków pracowniczych w 1980 r. w Polsce był wyrazem buntu wolnościowego Polaków wobec rzeczywistości komunistycznej. Powstały w ich wyniku wielomilionowy ruch związkowy „Solidarności” okazał się jednym z największych fenomenów w tysiącletnich dziejach naszego kraju.

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Nowy mural przy ul. Zamojskiej stał się artystycznym akcentem obchodów Święta Niepodległości. Lublin jako pierwszy w Polsce włączył się w akcję „Polska na TAK!”

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert
zdjęcia, wideo
galeria
film

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert

Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze - powtarzali dzisiaj w swoich przemówieniach przed Pomnikiem Niepodległości - wiceprezydent Puław, Grzegorz Nowosadzki i przewodniczący rady miasta - Mariusz Wicik. Kwiaty pod pomnikiem złożyły delegacje lokalnych władz, szkół i służb mundurowych.

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"
DODATEK IPN

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"

Odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach rozbiorów było procesem rozłożonym w czasie i wielowymiarowym. Polski sukces z 1918 r., zwieńczony ustaleniem granic odrodzonego państwa, miał wielu ojców, którzy różnymi drogami i za pomocą różnych metod dążyli do wielkiego celu Polaków – odzyskania niepodległego państwa.

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami
historia

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami

Koncert orkiestry, wystawy, militaria, filmowe seanse - to wszystko i wiele więcej w niedzielę będzie to zobaczenia i posłuchania w Muzeum Zamoyjskich w Kozłówce. Placówka 16 listopada zaprasza na Dzień Otwartych Drzwi - bez biletów.

Kamienice przy ulicy Królewskiej nr 1‒3 zniszczone w trakcie walk o Lublin w lipcu 1944 r. w wyniku potyczki między sowieckimi i niemieckimi czołgami (autor nieznany, zbiory APL)
DODATEK IPN

Lublin. Wolność utracona – zniszczone miasto

Dzień 11 listopada 1918 r. przyjęto jako umowną datę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Rozpoczęła się wówczas wieloletnia odbudowa państwa, utrwalanie jego granic, ładu politycznego oraz integracja społeczeństwa.

Zdjęcie ilustracyjne

Bractwo Miłosierdzia św. Brata Alberta prosi o wsparcie dla ogrzewalni w Lublinie

Ogrzewalnia od 1 października przyjmuje mężczyzn, którzy nie mają gdzie spędzić nocy. Placówka codziennie udziela wsparcia potrzebującym, zapewniając im schronienie, ciepło i możliwość zadbania o podstawowe potrzeby.

Filip Luberecki (z prawej) ma szansę zagrać w reprezentacji Polski U21

Czterch piłkarzy Motoru i jeden trener udało się na zgrupowania reprezentacji narodowych

W najbliższych dniach odbędą się mecze reprezentacji narodowych, zarówno tych pierwszych, jak i młodzieżowych. W trakcie przerwy w rozgrywkach na zgrupowania poszczególnych drużyn udało się pięciu przedstawicieli Motoru Lublin

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Komunikaty