

Górnik Łęczna w niedzielę zdobył pierwszy punkt w Betclic I Lidze. Zielono-czarni zremisowali na własnym stadionie z Puszczą Niepołomice. Wydaje się, że po meczu obie strony mają prawo odczuwać niedosyt. Jak spotkanie podsumował trener Maciej Stolarczyk?

Przypomnijmy, że jako pierwsi gola z rzutu karnego strzelili goście, a później do remisu także po strzale z rzutu karnego doprowadził Jakub Bednarczyk. Z kolei bramkę na 2:1 dla łęcznian zdobył Kamil Orlik. Później zielono-czarni mieli wiele okazji na kolejne gole, ale brakowało przysłowiowej kropki nad „i”. W efekcie w końcówce Puszcza doprowadziła do remisu, a w doliczonym czasie gry goście trafili jeszcze w słupek i mecz zakończył się remisem 2:2.
– Olbrzymi niedosyt z naszej strony, bo nie wygraliśmy spotkania choć stworzyliśmy sobie wiele sytuacji. Analitycznie patrząc na ten mecz, to znowu nie otworzył się on dla nas korzystnie. Drużyna jednak wróciła do gry i wyrównała stan rywalizacji. Kreowaliśmy sobie sytuacje, strzeliliśmy bramkę na 2:1. Uważam, że ten sposób budowania gry, który drużyna zaproponowała był na tyle skuteczny, że mieliśmy możliwość bycia w polu karnym przeciwnika i stwarzania sobie sytuacji. Nie trzeba jednak przedstawiać takiego zespołu jak Puszcza Niepołomice oraz ich trenera Tomasza Tułacza, który od lat buduje ten zespół, ten klub i jestem pełen uznania za to co zrobił. Jest to niebezpieczna drużyna w każdym momencie. Puszcza jest w stanie ze stałego fragmentu gry czy z momentu, w którym przeciwnik minimalnie się rozluźni, strzelić bramkę. W końcówce rywale mogli pokusić się nawet o zwycięskiego gola, bo tak mocno zakotłowało się w naszym polu karnym po rzucie rożnym. Szanuje ten punkt. Tym bardziej, że jest to pierwszy punkt w tym sezonie i gratuluje również Puszczy bo to oni musieli odrabiać straty – powiedział na pomeczowej konferencji Maciej Stolarczyk trener Górnika. – Nie ma co ukrywać, że każdy stały fragment w wykonaniu Puszczy jest groźny. W ten sposób strzelili bramkę chociażby z Ruchem Chorzów. To jest na pewno olbrzymi atut drużyny trenera Tułacza. Jeżeli nie strzelamy kolejnych bramek, musimy liczyć się z tym, że przeciwnik też będą groźni pod naszą. Nie wystrzegliśmy się błędu, dlatego nad dyscypliną gry musimy pracować. Mieliśmy okazję do tego, żeby zakończyć ten mecz golem na 3:1. Przed nami ogrom pracy. Po raz pierwszy w tym sezonie prowadziliśmy w spotkaniu ligowym. Trzeba było tak zarządzać wynikiem, aby to dowieźć go do końca, ale tego się jeszcze uczymy – dodał szkoleniowiec zielono-czarnych.
Poza brakiem koncentracji przy stałych fragmentach gry rywali bolączką Górnika są szybko stracone bramki. W meczu z Polonią Bytom Górnik stracił gola w pierwszej minucie, przeciwko Ruchowi Chorzów już w piątej, a w niedzielę Puszcza trafiła do siatki łęcznian w 10 minucie. – Był to tak na prawdę trzeci stały fragment w trzech meczach i znowu tracimy bramkę na początku spotkania. Jest to na pewno dla nas wskazówka do pracy, bo to się powtarza i nie jest to dobre. Mimo tego co powtarzałem, że potrafiliśmy kreować sobie sytuacje i zachowywać spokój, to jednak wole scenariusze gdzie to my kreujemy grę, prowadzimy w meczu oraz strzelamy bramki, a nie odrabiamy straty – zakończył trener zielono-czarnych.
