

Czwarty mecz z rzędu bez wygranej Motoru Lublin. Na przerwę reprezentacyjną żółto-biało-niebiescy udadzą się po porażce z Rakowem Częstochowa 0:2. Jak niedzielne spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?

Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Nie ma się co rozwodzić. Raków był zdecydowanie lepszym zespołem. Gratulacje za zwycięstwo. Stworzyli wystarczająco dużo sytuacji, żeby ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Myślę, że przy takiej jakości piłkarskiej i organizacji gry, jaką prezentuje Raków musielibyśmy być naprawdę w topowej dyspozycji, żeby się przeciwstawić. Nie byliśmy, co było widać na boisku, dlatego nie wywozimy z Częstochowy ani jednego punktu. Jest to dla nas taki najtrudniejszy okres od momentu awansu do PKO BP Ekstraklasy. Mimo że wcześniejszej punktowaliśmy, to nie przepchnęliśmy ani jednego meczu, który mógł być za trzy. Dlatego teraz mamy cztery mecze bez wygranej. To było jedno z naszych słabszych spotkań i mam nadzieję, że takiego już więcej nie zagramy. Gospodarze mają mocno skład zbudowany pod kątem fizyczności. Jest Repka czy stoperzy, którzy też to lubią. Uważam, że głównym problemem było to, że generowaliśmy zbyt dużo prostych strat. Był taki moment, gdzie złapaliśmy większą swobodę. Karny dla przeciwnika był w naszym najlepszym momencie. Po tym nie potrafiliśmy już wrócić do siebie.
Marek Papszun (Raków Częstochowa)
– Przede wszystkim bardzo ważny mecz dla nas. Byłem sam ciekawy, jak zagramy, bo trzecie spotkanie w krótkim odstępie czasu. To wymagało dobrej regeneracji, ale i przygotowania do starcia z Motorem, który jest dobrze zorganizowany. Czasu było mało na regenerację, a do tego byliśmy zaskoczeni stanem boiska, bo to uwłaczające grać na takiej murawie w ekstraklasie. Gratulacje dla drużyny. Oprócz tego, że wygraliśmy, to rozegraliśmy dobre spotkanie, myślę, że kibice mogli być zadowoleni. Najsłabszy okres mamy za sobą, ale musimy pracować, żeby taki dołek już się nie powtórzył. Jako trener będę robił wszystko, żeby wycisnąć z zespołu maksa.
