Taksówki były tanie. Gdy ludzie wychodzili z pracy, a autobus mieli za kwadrans. to we troje czy czworo brali taksówkę, bo wyszło im tyle, co za bilet na PKS – wspomina jeden z czterech chodelskich taksówkarzy. Nie ma już śladu po postoju taksówek w centrum miejscowości uwiecznionym na starej fotografii. – Kiedyś to nawet taxi było, a teraz... – komentują współcześni mieszkańcy.
– Można się urodzić w roku, w którym zostały zrobione fotografie i bez problemu rozpoznać co to za miejsce. Chodel się w ogóle nie zmienił. Układ ulic jest identyczny. Oczywiście: drewnianych domów i zabudowań jest mniej, ale to tyle. Historyczny Rynek ma kształt trapezu, dom handlowy stoi, kino też. Nawet ówczesne hasło Praca-Pokój-Życie brzmi aktualnie – zauważa jedna z mieszkanek Chodla, komentując zdjęcia udostępnione przez służby konserwatorskie.
Czarno-białe kadry pochodzą ze studium historyczno-urbanistycznego Chodla. Dokument powstał w 1984 roku, na zlecenie wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie. Miejscowość sprawia wrażenie wymarłej, na niewielu zdjęciach widać mieszkańców, czasami gdzieś jedzie furmanka.
– Z tego co pamiętam, zmian było kilka. Pierwsza, gdy zniknęły kocie łby. Asfaltowe szosy i zrobienie chodników zupełnie zmieniło ulice. Później, chyba w latach 70. ubiegłego wieku pojawił się wodociąg, a następnie kanalizacja. Powstało też osiedle mieszkaniowe – wspomina Kazimierz Rola, który żyje w Chodlu ponad 80 lat i pamięta kino objazdowe, które pojawiało się w miasteczku.
To było w czasach, gdy nie istniało jeszcze stałe kino Wrzos, ale seanse były już organizowane w strażackiej remizie. Charakterystyczny budynek z okresu międzywojennego, kinem Wrzos został w 1962 roku. Był nim, gdy Zbigniew Pastuszak i Jerzy Chomicki fotografowali Chodel.
Napis Wrzos jest nadal, choć kino przestało systematycznie działać jakieś trzydzieści lat temu. Teraz jest miejscem wykorzystywanym okazjonalnie, podczas różnych wydarzeń w gminie.
Dawne znaki drogowe kierujące na Poniatową czy Lublin, drewniane chałupki, dom handlowy, który teraz służy dzieciom za siedzibę podstawówki nie zwracają tak uwagi jak lekko odrapany znak... postoju taksówek. Okazuje się, że czterdzieści lat temu taki biznes się tu opłacał.
– Najpierw się pojawiła jedna, potem kolejne taksówki, w sumie były cztery. Ja jeździłem od 1979 roku, wartburgiem, potem miałem dwie wołgi i na koniec ładę – wylicza Andrzej Żyszkiewicz, dziś już na emeryturze, który w swoim zawodowym życiu pracował jako kierowca autobusu i jeździł starem w Ochotniczej Straży Pożarnej w Chodlu.
– Najczęściej kursy były na trasie Lublin, Puławy i Kraśnik. Pasażerowie przychodzili na postój i jechaliśmy. To tak od ręki, ale były też trasy umawiane, do Krakowa, Ostrowca Świętokrzyskiego czy po zaopatrzenie do Warszawy na giełdę na Stadion Tysiąclecia – dodaje.
Jego syn, który też jest zawodowym kierowcą wspomina, że był kurs taksówką nad morze. Prywatna osoba miała takie zamówienie i zgodziła się, żeby w podróż z ojcem zabrała się też mama.
– Często w taksówce jechał pies. To był przybłęda, którego przygarnęliśmy. Bardzo lubił jeździć autem, wystarczyło, że ktoś otworzył drzwi, a ten już wskakiwał na siedzenie. Nie było problemu, chyba, że trafił na pijanego pasażera, bo bardzo źle reagował na pijaków – wspomina Maciej Żyszkiewicz, któremu tak w dzieciństwie podobała się jazda w szoferce wozu strażackiego, że po ojcu przejął zajęcie w OSP.
– Ulica Nadrzeczna (po lewej) i Rynek (po prawej). Na drugim planie, gdzie autobus, widać ul. Mostową (po lewej) i Rynek (po prawej). Za autobusem ul. Targowa – dopisują internauci, którym służby konserwatorskie zostawiły uzupełnienie informacji jakie miejsce przedstawia konkretna fotografia.
Udostępniają je grupy sympatyków Chodla i osoby, które interesują się historią miejscowości.
– Myślę, że Chodel raczej się nie zmieni z uwagi na podmokłe tereny jakie go otaczają, nie rozrośnie się nagle, bo to by były bardzo kosztowne inwestycje. Raczej będzie się rozbudowywał wzdłuż ulic, połączy z Godowem czy Ratoszynem – przewiduje jedna z mieszkanek.