Najgorsza była samotność. Bo co ja miałem do roboty? Policzyłem płytki. Wiem też ile kratek jest w siatce – powiedział chwilę po wyjściu z Aresztu Śledczego w Lublinie Krzysztof Stefaniak, rolnik z podlubelskiego Dysa. W celi spędził święta Bożego Narodzenia i sylwestra.
1 stycznia 2022 r., godz. 9. Drzwi Aresztu Śledczego przy ul. Południowej w Lublinie się otwierają. Krzysztof Stefaniak jest już na wolności. Przy budynku witają go członkowie Agrounii, która pomaga rolnikowi z Dysa. Chwilę później dołącza rodzina osadzonego na 10 dni za niezapłaconą karę finansową mężczyzny.
– Dzień dobry. Wszystkiego dobrego w nowym roku. Zdrowia po trzykroć wam życzę – wita zebranych pan Krzysztof uśmiechając się. Jest wzruszony, że tyle osób przyszło do powitać.
– Przykro było samemu – relacjonuje swój pobyt w zamknięciu. Był sam w celi. – Ale może to i lepiej niż jakbym miał być z kimś palącym papierosy – ocenia. – Tyle że nie było z kim porozmawiać. Było radio i telewizor. Telefonicznie kontaktowałem się też z rodziną. Nawet kartę telefoniczną miałem, żebym mógł do nich zadzwonić. Do końca nie wiedziałem, o której godzinie wyjdę, a tutaj widzę komitet powitalny – rozczula się mężczyzna.
ASF
Rolnik, który przez wiele lat hodował świnie, uważa że został skrzywdzony. Jak zapowiada, daje będzie walczyć "o prawdę". Gospodarz i jego najbliżsi stracili cały dorobek. W związku z afrykańskim pomorem świń całe stado rolnika musiało zostać wybite. Gospodarz nie dostał jednak odszkodowania – ponad 200 tys. zł, bo kontrola z inspekcji sanitarnej stwierdziła, że doszło do nieprawidłowości w zakresie bioasekuracji. Na tym problemy hodowcy się nie zakończyły. Za niezapłaconą karę, związaną z hodowanymi zwierzętami, trafił do aresztu.
– Siedziałem w najpiękniejsze w roku dni, bo to rodzinne święta – mówi łamiącym się głosem mieszkaniec Dysa. – Ale inni powinni dziesięciokrotnie tyle posiedzieć. Za fałszywe zeznania. I dodaje: Mogłem zapłacić tę karę, ale tego nie zrobiłem. Przez to, że rząd w ten sposób podchodzi do rolników, że urzędnik może zniszczyć człowieka. Ja już nie robię tego dla siebie, tylko dla dzieci i dla wnuków. Niech mają jakąś przyszłość.
Pan Krzysztof przyznaje, że łatwo nie było mu przetrwać w zamknięciu i bez najbliższych. – To była dla mnie ciężka lekcja – podkreśla rolnik. – Pierwsze dni to była tragedia. Było ciężko. Później już trochę łatwiej. Jak to się mówi, człowiek się przyzwyczaja do swoich skarpet. Powiedziałem sobie: Musisz to jakoś przetrzymać.
"Honor i zasady"
– Pan Krzysztof siedział, bo niesłusznie został posądzony o to, że miał nieoznaczone kolczykiem zwierzęta. To było w czasie wybijania stada w związku z ogniskiem ASF – wyjaśnia Andrzej Waszczuk z Agrounii.
Rodzina rolnika, podaje, że chodziło o jakieś 5-6 świń na ponad 300 sztuk. Ale zwierzęta miały tatuaże. Na co gospodarze mają dowody.
– Pan ma honor i zasady – akcentuje Łukasz Paluch z Agrounii zwracając się do rolnika z Dysa. – Pokazał pan coś, czego nie mają ludzie, którzy tu pana wysłali. I to z panem zostanie i z pana rodziną.
Rolnik zapowiada, że się nie podda. – Dalej będę szedł tą drogą. Potrzebuję tylko dobrego adwokata – zaznacza pan Krzysztof. Namawia też innych rolników do współpracy. – Zachęcam tych wszystkich hodowców, którzy ja my zostali okradzeni. Zachęcam, żebyśmy się porozumieli, bo w grupie jest siła – przekonuje mężczyzna. – Samemu ciężko jest to wszystko przejść. W kilkoro jest raźniej. Można też zrobić zrzutkę na prawnika.
Po tym co przeszedł, ma pewną refleksję: Mam czterech synów, dwóch jest na gospodarce. I tak sobie myślę, może lepiej byłoby gdyby zamiast zostać rolnikami, uczyli się na księdza. To lepszy zawód.
– 1 stycznia to jest symboliczna data. Zaczyna się nowy rok – zaznacza Andrzej Waszczuk.
– I to wyjście pana Krzysztofa to jest taki pozytywny akcent tej sprawy – dodaje Łukasz Paluch.
– Życzymy panu żeby wszystkie plany się sprawdziły. My pana na pewno nie zostawimy i dalej będziemy wam pomagać – zapewnia Waszczuk. Działacz Agrounii kieruje też noworoczne życzenia do innych rolników. – Aby ten rok 2022 rok był o wiele lepszy niż poprzedni. W nas siła. Nie lękajmy się i do przodu – zachęca.
– Brawa dla pana Krzysztofa za odwagę – konkluduje spotkanie inny z mężczyzn uczestniczących w powitaniu pana Krzysztofa. Po jego apelu rozległy się oklaski.