Gdy na drodze w kierunku S12 w gminie Końskowola pojawiło się seicento jadące całą szerokością jezdni, rozdzwonił się policyjny telefon alarmowy. Inni kierowcy próbowali zatrzymać pojazd, zanim wjedzie na obwodnicę. Za jego kierownicą siedział pijany mieszkaniec gminy Wąwolnica.
Gdyby nie czujność innych kierowców, mogło dojść do tragedii. W środę po południu na drodze prowadzącej na S12 w gminie Końskowola pojawiło się seicento, którego kierowca z trudem utrzymywał się na jezdni. Auto miało włączony kierunkowskaz i jechało wężykiem, więc inni kierowcy nabrali podejrzeń, że za jego kierownicą może siedzieć osoba nietrzeźwa. O swoich spostrzeżeniach powiadomili policję. Na numer alarmowy zadzwonił m.in. kierowca busa, który próbował zatrzymać fiata. Bez powodzenia. Udało się to dopiero drogówce, której patrol został wysłany we wskazane miejsce.
Puławscy policjanci chcieli przebadać delikwenta alkomatem, ale ten odmówił. Badanie krwi wykazało, że mieszkaniec gminy Wąwolnica ma 3 promile alkoholu. Okazało się również, że 35-latek legalnie może jeździć najwyżej na rowerze, bo za poprzednie wybryki sąd nałożył na niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Mężczyzna zlekceważył tym samym zarówno wyrok sądu, jak i życie i zdrowie innych użytkowników drogi. Policja wniosła o aresztowanie drogowego recydywistę na trzy miesiące. Decyzję o zasadności użycia takiego środka zapobiegawczego wkrótce podejmie sąd.