Od środy piłkarze Avii nie trenują. Wszystko z powodu wielomiesięcznych zaległości. Zagrożony jest ich występ w sobotnim spotkaniu z Resovią. Dzisiaj zawodnicy zdecydują, czy rozegrają to spotkanie. – O 18 spotykamy się w klubie i wtedy podejmiemy decyzję – mówi nam jeden z graczy żółto-niebieskich. – Na co się w tym momencie zanosi? Można powiedzieć, że na razie to wszystko układa się pół na pół, zobaczymy wieczorem – dodaje.
Skontaktował się z nami również prezes klubu Marek Maciejewski. Szef Avii przyznaje, że zarząd cały czas czyni starania, żeby wyciągnąć klub z tarapatów finansowych. – Sygnalizowaliśmy władzom miasta wielokrotnie, że mamy problemy finansowe. Dla nikogo obecna sytuacja nie powinna być zaskoczeniem. My pracujemy w Avii społecznie, nie pobieramy z tego tytułu nawet złotówki – wyjaśnia popularny „Maciej”.
– Mówienie, że działacze nic nie robią i czekają tylko na pieniądze z miasta jest nie fair. Cały czas staramy się o wsparcie dla klubu. I udało nam się porozumieć z przedstawicielami Augusta Westland. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce otrzymamy od nich wsparcie. Być może wszystko wyjaśni się jeszcze w piątek.
Prezes Maciejewski przyznaje również, że obecnie żółto-niebiescy wcale nie są w tak fatalnej sytuacji, jak wszyscy myślą.
– Owszem mamy kłopoty finansowe, ale kiedy otrzymamy już obiecane środki to będzie nam brakowało tak naprawdę około 150 tysięcy złotych – mówi prezes klubu ze Świdnika. I wyjaśnia, że działania piłkarzy wcale nie są skierowane przeciwko działaczom. – Słyszałem już opinie, że jesteśmy skonfliktowani. Nic takiego nie ma jednak miejsca. Wszyscy nadal współpracujemy i razem próbujemy uratować ten klub. Decyzja odnośnie wyjazdu na mecz do Rzeszowa zostanie podjęta także w porozumieniu z zarządem. Nie ma jednak co ukrywać, że mimo zawieszenia treningów i tak mamy w zespole prawdziwy szpital i trener Jacek Ziarkowski będzie miał bardzo ograniczone pole manewru.
Przypomnijmy, że po ostatnim meczu Avii z Orlętami Radzyń Podlaski, który zakończył się remisem 2:2 „żółto-niebiescy” stracili dwóch zawodników. Sebastian Orzędowski musi chodzić w specjalnym kołnierzu na szyi, a Michał Jeleniewski ma uszkodzoną rogówkę oka. Na dodatek sześć szwów na łuku brwiowym lekarze założyli Michałowi Maciejewskiemu.