FOT. TOMASZ RYTYCH
W przypadku awansu do fazy grupowej Pucharu EHF Azoty Puławy będą musiały znaleźć sobie inny obiekt do gry
To efekt decyzji EHF, w której Federacja nie wyraziła zgody na rozgrywanie spotkań w małej puławskiej hali MOSiR przy al. Partyzantów. Oficjalne pismo dotarło już do klubu brązowych medalistów mistrzostw Polski.
– Powodem niekorzystnej dla nas decyzji jest zbyt mała liczba miejsc na trybunach. Według wytycznych musimy dysponować obiektem na minimum dwa tysiące miejsc. Hala, w której rozgrywamy spotkania ligowe, według decyzji Prezydenta Puław, może pomieścić 711 widzów – tłumaczy Jerzy Witaszek, prezes Azotów. – Ponadto, trybuny muszą być po obu stronach boiska, a u nas są tylko z jednej.
Puławski klub był świadomy takiego rozstrzygnięcia. – Mamy wspaniałych kibiców, którzy zasługują na oglądanie piłki ręcznej na najwyższym europejskim poziomie – mówi prezes. – I dlatego staraliśmy się, aby przynajmniej mecz rewanżowy z Pfadi Winterthur rozegrać w Puławach. Otrzymaliśmy warunkową zgodę.
Jeśli Azoty wygrają w sobotnim rewanżu różnicą większą niż cztery bramki, to wywalczą historyczny awans do fazy grupowej Pucharu EHF. Tam, na pewno, czekać ich będzie sześć spotkań, z których w trzech wystąpią w roli gospodarza.
– EHF podkreśla rangę Pucharu Federacji i dla nikogo nie robi wyjątków – tłumaczy Witaszek. – Przy małych nakładach finansowych bylibyśmy w stanie dostosować obiekt MOSiR do wymogów licencyjnych. Jednej rzeczy nie bylibyśmy w stanie wykonać. Chodzi o liczbę dwóch tysięcy miejsc na trybunach.
Gdzie zatem, w przypadku wyeliminowania Szwajcarów z Pfadi, przyjdzie rozgrywać Azotom spotkania Pucharu EHF? W grę wchodzą trzy miejsca: Lublin, Biała Podlaska i Radom. W stolicy województwa lubelskiego chodzi o halę Globus przy ul. Kazimierza Wielkiego, w Białej Podlaskiej o nowoczesny obiekt przy ul. Marusarza.
– Mieliśmy świadomość tego, że nie uda nam się przeskoczyć wymogów EHF i rozmawialiśmy już w sprawie wykorzystania tych miejsc do meczów w europejskim pucharze. Najlepiej, z ekonomicznego punktu widzenia, byłoby rozgrywać spotkania w Lublinie, do którego z Puław mamy 50 km. Z kolei w Białej Podlaskiej z hali korzystalibyśmy nieodpłatnie. Do tego miasta mamy jednak aż prawie 130 km – tłumaczy prezes.
Ostatnio pojawił się także temat radomski, dokąd z Puław jest 60 km. – Ta opcja również wchodzi w grę – zapowiada Witaszek. – Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Mamy nadzieję, że nasz zespół stanie na wysokości zadania i pokonując Pfadi Winterthur wywalczy awans do fazy grupowej.