ROZMOWA Z Fedorem Cernychem, zawodnikiem Górnika Łęczna
- Inauguracja wypadła imponująco, strzeliłeś bramkę i wróciliście do domu z trzema punktami.
– Po to pojechaliśmy do Chorzowa, aby rozpocząć sezon od zwycięstwa. I cel udało nam się osiągnąć, co nas bardzo cieszy.
- Dostałeś świetne podanie od Veljko Nikitovicia, wyprzedziłeś dwóch obrońców i oszukałeś bramkarza. Znowu zrobiło się o tobie głośno.
– Podanie rzeczywiście było wyborne. Właśnie takie wyjścia do ataku ćwiczyliśmy na zajęciach. Jak widać dobrze się do tego przykładaliśmy.
- Było cię widać na boisku, zmieniałeś pozycję, przechodziłeś z jednego skrzydła na drugie, szukałeś sobie miejsca w ataku.
– Obaj z Grześkiem Piesio możemy grać na lewej lub prawej stronie, dlatego czasami zamienialiśmy się miejscami. Ale oszczędzaliśmy też siły, aby na przykład przy rzutach rożnych nie biegać już niepotrzebnie. Dlatego zostawaliśmy na wcześniej już zajętych pozycjach.
- Mimo to widać, że ciągnie cię do napadu. To pytanie padało już często…
– …gdzie czuję się lepiej, w pomocy czy ataku? Chyba lepiej mi teraz w ataku, mam tam trochę więcej swobody.
- Ruch nie pokazał niczego szczególnego.
– I prawdę mówiąc właśnie tego można było się spodziewać. Jednak nie tylko po Ruchu, ale po większości drużyn. To jest dopiero pierwsza kolejka, jesteśmy po okresie przygotowawczym i trudno liczyć, aby ktoś mógł być od razu w wysokiej dyspozycji. Na początku przede wszystkim nikt nie chce przegrać. Dlatego w pierwszej kolejności każdy skupiony jest na defensywie, dokładnym rozgrywaniu piłki i czekaniu na błędy rywala. Nikt nie chce rzucić się do ataku.
- Tym bardziej w takiej temperaturze. Jak czułeś się w tym upale?
– Było bardzo ciężko. Około 80 minuty zaczęły łapać mnie skurcze, dlatego musiałem trochę wcześniej zejść z boiska.
- Jak oceniasz nowych zawodników?
– To są dobrzy piłkarze, co było widać już w pierwszym meczu. Druga bramka właśnie padła po akcji sprowadzonych graczy. Obaj (Bartosz Śpiączka i Przemysław Pitry – red.) weszli z ławki rezerwowych i zrobili akcję, po której padł gol. W szatni mamy świetną atmosferę, nie mamy problemów z dogadywaniem i zrozumieniem, bo nawet Leandro dobrze mówi po polsku. Wszyscy mówimy tym samy językiem.
- Przedłużyłeś kontrakt?
– Mam wciąż ważny, obowiązujący jeszcze przez rok.
- Ale Górnik proponował przedłużenie.
– Były rozmowy, jednak przełożyliśmy je do czasu zakończenia okienka transferowego.
- Do tego czasu będziesz mógł jeszcze odejść.
– Kto wie co się wydarzy, jeśli pojawi się jakaś dobra i konkretna oferta… Ale na razie nie myślę o tym, sprawę transferu wyrzuciłem z głowy. Skupiam się wyłącznie na grze.
- I jeśli nadal będziesz tak grał…
– Na ten moment wciąż jestem w Górniku Łęczna.