FOT. GORNIK.LECZNA.PL/PRZEMYSŁAW GĄBKA
Dzisiaj o godz. 18 Górnik Łęczna zmierzy się z Górnikiem Zabrze
Nikt nie ma wątpliwości – to będzie bardzo trudne spotkanie. Zwłaszcza, że ten rywal nigdy „nie leżał” łęcznianom. Wystarczy przypomnieć poprzedni sezon, kiedy Ślązacy pewnie dwukrotnie zwyciężyli – 2:0 i 1:0. To też drużyna, która nie przeszła latem kadrowej rewolucji. A także z charakterem i jakością, o której można było przekonać się już w pierwszej kolejce, gdy po dobrej grze zremisowała na wyjeździe z Wisłą Kraków. W tabeli jednak nie zostało to odnotowane, ponieważ obaj rywale przystąpili do sezonu z jednym ujemnym punktem na koncie.
Zielono-czarni natomiast weszli w sezon z trzema punktami, które zdobyli z Ruchem. Nie zrobili tego w efektownym stylu, ale w efektywnym, demonstrując wyrachowany futbol. Choć oczywiście nie ustrzegli się błędów. Zgodnie z zapowiedziami Jurija Szatałowa, prawdziwa jakość ma dopiero nadejść. – To był pierwszy mecz, który wygraliśmy, choć równie dobrze mogliśmy go przegrać – zaznaczył przytomnie na klubowym portalu Tomislav Bożić. – W Chorzowie była ciężka pogoda, więc wiadomo było, że kto strzeli pierwszą bramkę, ten wygra mecz. Te trzy punkty są dla nas bardzo ważne. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, żeby się zgrać. Za półtora miesiąca będzie już dobrze. Widzieliśmy mecz Górnika Zabrze, który gra bardzo szybko, więc czeka nas ciężkie zadanie – dodał Chorwat.
Trener Szatałow będzie musiał pogodzić wiele interesów, ze względu na ostrą konkurencję w kadrze. W Chorzowie do osiemnastki meczowej nie załapali się Łukasz Tymiński, Jan Bednarek, Adrian Basta i Grzegorz Bonin. Ten ostatni wraca do pełnej dyspozycji. Ćwiczy już z zespołem i przeciwko zespołowi z Zabrza, w którym spędził kilka sezonów, chciałby pokazać się przynajmniej w końcówce. Za to na grę od początku liczą zapewne Bartosz Śpiączka i Przemysław Pitry, którzy z Ruchem wystąpili w roli dżokerów.
– Cieszę się, że zadebiutowałem, bo to było dla mnie ważne. W dodatku u siebie na Śląsku przeciwko Ruchowi. Dobry start do pierwszej rundy był nam potrzebny. W pierwszej połowie ciężko było wysiedzieć na ławce, praktycznie było zero wiatru, a warunki niesamowicie ciężkie. Dopiero jakiś czas trenujemy ze sobą, doszło wielu nowych graczy i to nie jest łatwa sprawa. Dlatego pewne rzeczy musimy załapać, skupić się na taktyce, na tym co mamy robić na boisku i na własnych zadaniach – powiedział Pitry.
Czy obaj ze Śpiączką zaczną od pierwszej minuty? To nie jest wcale takie pewne. Szatałow teraz również może postawić na identyczną jedenastkę, która zagrała przed tygodniem. A potem wprowadzić tych samych rezerwowych. Wtedy się to sprawdziło, to czemu nie spróbować po raz drugi. Najważniejsze, aby znowu przyniosło pozytywny skutek.