FOT. GORNIK.LECZNA.PL
Po dwóch porażkach z rzędu Górnik Łęczna zdołał wywalczyć jeden punkt w Zabrzu. Udało mu się to po golu strzelonym w ostatniej minucie. Zielono-czarni uratowali twarz, bo rywale to przecież ostatnia drużyna w tabeli, która w tym sezonie wygrała tylko raz…
– Każdy punkt trzeba szanować, tym bardziej, że przegrywaliśmy i udało się strzelić bramkę w końcówce. Szkoda dwóch sytuacji Grześka Bonina, gdzie dostał dwie bardzo dobre piłki. Można to było lepiej przyjąć i wykończyć. Myślę, że z prze-biegu całego meczu to oba zespoły zasłużyły na remis. Ten punkt na pewno nam się przyda – skomentował Jurij Szatałow.
Z Lechem i Ruchem łęcznianie stracili sześć goli, więc trener gości zdecydował się na zmianę bramkarza i między słupki po dziesięciu kolejkach spędzonych na ławce wrócił Sergiusz Prusak.
Natomiast w miejsce pauzującego za kartki Radosława Pruchnika został wstawiony Jan Bednarek. Przyjezdni przede wszystkim nie chcieli przegrać. Gospodarze z kolei bardzo chcieli wygrać, zapowiadali, że będą gryźli trawę, jednak nie bardzo potrafili to zrobić. Dlatego do przerwy spotkanie stało na słabym poziomie. Mało było akcji ofensywnych, z wykorzystaniem skrzydeł. Ślązacy próbowali zagrażać głównie po stałych fragmentach, ale Prusak spisywał się pewnie. W 34 min nie dał się pokonać po główce Adama Dancha.
– Obroniłem to… krtanią – przyznał w przerwie. Natomiast po drugiej stronie groźne z rzutu wolnego strzelił Tomasz Nowak. Ale to było mało dla kibiców, którzy piłkarzy schodzących na kwadrans do szatni pożegnali gwizdami. – Musimy tak zasuwać, aby przeorać boisko. Musimy dać z siebie wszystko, aby przerwać złą passę bez zwycięstwa – przekonywał przed kamerą Szymon Skrzypczak.
Druga część była już lepsza, toczona w szybszym tempie. W 55 min Skrzypczak głową zmusił do wysiłku Prusaka, ale prawdziwe emocje pojawiły się dopiero w końcowym fragmencie. Łukasz Madej podał do Romana Gergela, ten dośrodkował płasko przed bramkę, a Skrzypczak ubiegł Bednarka i z prowadzenia wreszcie mogli cieszyć się miejscowi. Jednak korzystnego wyniku nie utrzymali do ostatniego gwizdka.
W 90 min Nowak wrzucił piłkę z autu, Grzegorz Pieso wygrał pojedynek główkowy z Rafałem Kosznikiem, a Łukasz Mierzejewski zamknął akcję w stylu godnym napastnika. – Mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy. Górnik strzelił nam bramkę w końcówce, ale na szczęście udało się wyrównać. To był bardzo ciężki mecz. Bardzo chcieliśmy tutaj wygrać, lecz jak nie możesz wygrać to trzeba chociaż zremisować – powiedział Tomislav Bożić.
A Grzegorz Bonin, który część swojej kariery spędził w Zabrzu dodał: – Mecz walki, a remis jak najbardziej zasłużony. Wcześniej przegraliśmy dwa mecze z rzędu i nie mogliśmy dopuścić do tego, by przegrać po raz trzeci. Udało się, ponadto bardzo ważne jest to, ze zachowaliśmy w tabeli dystans punktowy nad Górnikiem Zabrze. Nie było klarownych sytuacji po jednej i drugiej stronie, więc remis chyba nikogo nie krzywdzi. Dwa razy miałem rzuconą piłkę za plecy, ale bez efektu – skomentował pomocnik na portalu rywali.
Górnik Zabrze – Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
BRAMKI: Skrzypczak (79), – Mierzejewski (90)
Górnik Zabrze: Janukiewicz – Widanow (46 Słodowy), Kopacz, Danch, Kosznik – Grendel (59 K. Nowak), Kwiek – Gergel, Jeż, Madej (90 Kurzawa) – Skrzypczak.
Górnik Łęczna: Prusak – Mierzejewski (90 Sasin), Bożić, Bielak, Leandro – Bonin, Tymiński (85 Pitry), Bednarek, T. Nowak, Piesio – Śpiączka (75 Świerczok).
Żółte kartki: Kosznik, Widanow – Tymiński, Bielak. Sędziował: Tomasz Przybył (Kluczbork).
Widzów: 4325.