W kraju dominuje od lat, czego potwierdzeniem są trzy tytuły mistrzyni Polski seniorek, ale na arenie międzynarodowej przez lata nie potrafiła nawiązać do brązowego medalu Mistrzostw Europy, wywalczonego w 2011 roku w Dortmundzie. W zeszłym tygodniu w końcu udało się pobić to osiągnięcie. Zapaśniczka Katarzyna Krawczyk została srebrną medalistką igrzysk europejskich
Miniony rok był dla zawodniczki Cementu-Gryfa Chełm dość udany, ale zabrakło kropki nad „i”. Świetnie przygotowana pojechała na mistrzostwa Europy, czuła, że stać ją na medal, ale miała wielkiego pecha. Na 30 sekund przed końcem ćwierćfinałowej walki z Aną Marią Paval, przy stanie 4:4, kierownik maty popełnił błąd, podkreślając nazwisko Polki i sugerując, że to ona prowadzi. Było jednak inaczej, bo to rywalka miała na koncie punkty o wyższej wartości technicznej (2x2).
Zaskoczenie
- Kasia dostała jasny sygnał, że ma walkę pod kontrolą i nie musi atakować. Po zakończeniu pojedynku cieszyła się ze zwycięstwa, a Rumunka czekała ze spuszczoną głową na werdykt. Obie zawodniczki były niezwykle zaskoczone, gdy sędziowie ogłosili, ze to Paval awansowała do półfinału - wspomina tę sytuację Jan Godlewski, były trener reprezentacji Polski zapaśniczek.
W świetnym stylu obroniła mistrzostwo Polski i przystąpiła do rywalizacji w mistrzostwach świata. Po bardzo udanym turnieju stanęła do walki o brązowy medal, nieznacznie przegrywając z Amerykanką Helen Maroulis. Ostatecznie została sklasyfikowana na piątej pozycji.
- Piąte miejsce to jest dla niej świetny wynik. Pamiętajmy, że to wciąż młoda i świetnie rokująca zawodniczka, jeszcze wiele ważnych imprez przed nią. Czego tym razem zabrakło jej do medalu? Chyba szczęścia. Decydowały niuanse. Kasia to prawdziwa profesjonalistka, stale się rozwija i jestem pewien, że będziemy mieli z niej jeszcze mnóstwo pociechy - komentował Godlewski.
Cierpliwość
Nie pomylił się. W minionym tygodniu Krawczyk osiągnęła wreszcie swój cel. Podczas igrzysk europejskich w Baku wywalczyła srebro. - To mój największy sukces w karierze. Jeszcze nigdy nie byłam w finale dużej międzynarodowej imprezy. Mama płakała do telefonu. Tak się cieszą w domu - zdradziła uradowana Krawczyk w rozmowie z portalem eurosport.onet.pl.
Chełmianka przez kolejne szczeble turnieju przeszła jak burza. W 1/8 finału trafiła na Bułgarkę Irinę Nikołową, którą zdecydowanie pokonała. W ćwierćfinale okazała się zdecydowanie lepsza od Francuzki Mathilde Riviere, a w półfinale pokonała faworyzowaną Rosjankę Irinę Ogołonową.
Szczęście
W finale na jej drodze stanęła aktualna mistrzyni Europy, niezwykle utytułowana Szwedka Sofia Mattsson. Tej walki nie udało się już wygrać. Rywalka szybko zdobyła prowadzenie 4:0 po akcji w parterze. Krawczyk odpowiedziała rzutem przez ramię, ale pierwszą rundę 8:1 wygrała Mattsson. Polka nie miała nic do stracenia, zaryzykowała i przystąpiła do bardziej zdecydowanych ataków. Nie udało się, doświadczona rywalka umiejętnie się broniła, gromadziła kolejne punkty i wygrała przed czasem przez przewagę techniczną.
- Zgadzam się z Kasią. To największy sukces w jej dotychczasowej karierze - mówi Mieczysław Czwaliński, wiceprezes Polskiego Związku Zapaśniczego i Cementu-Gryfa Chełm. - Na to srebro złożyło się bardzo wiele czynników. Przede wszystkim Kasia była znakomicie przygotowana, ale zapasy to taki sport, w którym trzeba mieć też trochę szczęścia. Tego szczęścia Kasi brakowało przez kilka ostatnich lat, ale wreszcie się to wyrównało. Ona jest taką zawodniczką turniejową rozkręca się z walki na walkę, dlatego potrzebuje na początek słabszej rywalki.
I tym razem tak to się wszystko ułożyło. Zarówno Bułgarka, jak i Francuzka, z którymi walczyła na początku to nie są zawodniczki ze światowego topu i Kasia wysoko je pokonała. Po tych pojedynkach była już tak naładowana, że pokonała niezwykle utytułowaną Rosjankę Irinę Ogołonową. Przeciwko Mattson nie było większych szans, bo Szwedka to prawdziwa dominatorka, trzykrotna mistrzyni Europy i zwyciężczyni wielu innych prestiżowych turniejów - ocenia Czwaliński.
Poziom
Igrzyska europejskie w tym roku odbyły się po raz pierwszy w historii, a medal wywalczony przez chełmiankę jest pierwszym sukcesem sportowca z naszego województwa na tej imprezie. Krawczyk wraca do Polski w sobotę. Dostanie dwa tygodnie wolnego, a następnie rozpocznie przygotowania do drugiej części sezonu, w której czeka ją kilka prestiżowych imprez. Po raz pierwszy od lat nie będzie mistrzostw Europy.
- Międzynarodowa federacja zapaśnicza zdecydowała, że skoro wprowadzamy najlepszych sportowców na igrzyska europejskie to nie ma sensu dublować imprez. Kasia była zachwycona tą zamianą. Jak z nią rozmawiałem, to mówiła, że czuje się jak na igrzyskach olimpijskich. Wszyscy sportowcy zakwaterowani w jednym miejscu, wszystko na wysokim standardzie. Azerowie stanęli na wysokości zadania. Jeśli chodzi o poziom sportowy, to jest podobny jak na mistrzostwach Europy. Dokładnie przeanalizowałem listę startową zawodów w Baku i muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem, bo zgłosiły się niemal wszystkie najlepsze zapaśniczki - dodaje Czwaliński.
Mistrzostwa
Najważniejszą w tym roku imprezą dla Krawczyk będą mistrzostwa świata, które we wrześniu odbędą się w Stanach Zjednoczonych. Stawka jest ogromna, bo to nie tylko medal prestiżowej imprezy, ale także kwalifikację na igrzyska olimpijskie, którą wywalczy pięć najlepszych zawodniczek z każdej kategorii wagowej. Gdyby Krawczyk powtórzyła sukces sprzed roku, pojechałaby do Rio de Janeiro. Ale najpierw trzeba zakwalifikować się do kadry na mistrzostwa.
Srebrny medal wywalczony w Baku sprawił z pewnością, że chełmianka urosła w oczach trenera, ale w Azerbejdżanie na tym samym stopniu podium stanęła także jej główna rywalka, Roksana Zasina. O tym, która z nich pojedzie na mistrzostwa, zadecydują najbliższe międzynarodowe turnieje. Może być też tak, że jedna z nich wystartuje na mistrzostwach, a jeśli nie wywalczy awansu na IO, w turniejach kwalifikacyjnych zmieni ją druga.