Nieskuteczność to główna bolączka ekipy z Tomaszowa Lubelskiego, przez którą zawodnicy Zbigniewa Kuczyńskiego stracili wiele punktów i zapewne bezpieczną lokatę w środku tabeli.
Dodatkowo niesnaski w drużynie również nie pomagały Tomasovii w osiąganiu sukcesów. Z biegiem czasu było jednak coraz lepiej. Punktem kulminacyjnym i przełamaniem okazał się pogrom Karpat Krosno (aż 6:0). Wielu piłkarzy i kibiców Tomasovii zapamięta też na długo spotkanie z Resovią Rzeszów, podczas którego komplet "oczek” wymknął się Ireneuszowi Baranowi i jego kolegom dosłownie w ostatniej chwili (95 minuta).
- Nasze miejsce w tabeli nie daje powodów do radości. W porównaniu z początkiem sezonu nasza gra na pewno sporo się jednak poprawiła. Całe szczęście, że nie mamy też zbyt dużej straty do uciekających rywali. Moim zdaniem, w tej rundzie nie było meczu, którego nie mogliśmy wygrać. Zawsze jednak czegoś nam brakowało. Spory wpływ na nasze poczynania miał też brak klasowego, doświadczonego napastnika, jakim był Kamil Droździel. Parę tygodni minęło, zanim przyzwyczailiśmy się do gry bez tego typu zawodnika - ocenia trener Kuczyński.
W ofensywie najjaśniejszymi postaciami drużyny byli: Tomasz Ciećko i Sebastian Głaz, który wrócił do Tomaszowa już w trakcie sezonu. O defensywę dbał z kolei Bartosz Stefanik. - Tomek naprawdę cały czas robi duże postępy. Dodatkowo przecież kolejną już rundę z rzędu zaczynał z kontuzją. Sebastian z kolei twierdzi, że jest środkowym pomocnikiem, ale radził sobie świetnie w linii ataku mimo swojego młodego wieku - dodaje opiekun Tomasovii.
Priorytetem, o ile oczywiście finanse pozwolą będzie dla tomaszowian pozyskanie doświadczonego środkowego pomocnika i ogranego atakującego. - Większość zespołów w trzeciej lidze rozstrzyga losu spotkań dzięki swojemu doświadczeni. Nam wyraźnie tego brakuje, dlatego mam nadzieję, że pozyskamy kogoś w przerwie - kończy trener Kuczyński.