Za mocna dla lublinianki okazała się Sthelyne Grosy
Francuzka była faworytką niedzielnej potyczki i wygrała zasłużenie. Polka jednak też może być z siebie dumna. Najpierw 1/8 finału w wielkim stylu pokonała Bojanę Gojković z Czarnogóry. W ćwierćfinale natomiast zaprezentowała bardzo dobrą dyspozycję. Ten pojedynek lepiej rozpoczęła Grosy, która już w pierwszych sekundach posłała na szczękę Szeremety mocny cios. To jednak nie zdeprymowało zawodniczki Paco Lublin, która w połowie rundy mocno trafiła rywalkę w głowę. W drugiej rundzie Szeremeta starała się przejąć inicjatywę, ale w efekcie często nadziewała się na kontry rywalki. Dopiero pod koniec rundy Polka zdołała trafić Francuzkę mocnym ciosem.
W trzeciej rundzie lublinianka poszła już na całość i zaatakowała Grosy. Ta natomiast miała świadomość, ze prowadzi na punkty i skutecznie uciekała przed ciosami nacierającej Polki. Ostatecznie, o końcowym wyniku zadecydowali sędziowie. Aż czterech z nich widziało jako zwyciężczynię Francuzkę. Tylko arbiter z Izraela punktował na korzyść lublinianki. Wypada się z werdyktem arbitrów zgodzić, ponieważ Grosy rzeczywiście zaprezentowała nieco wyższą kulturę bokserską. Szeremetę należy jednak również pochwalić, bo swoją postawą pokazała, że w przyszłości może stać się pięściarką naprawdę dużego formatu.