Rozmowa z Arturem Gadzickim, szkoleniowcem futsalistów AZS UMCS Lublin.
Z przytupem wkroczył pan do trenerskiego świata. Pierwszy rok pracy z seniorami i od razu najlepszy wynik w historii AZS UMCS.
– To na pewno powód do zadowolenia, ale nie wolno spoczywać na laurach i zatrzymywać się w rozwoju. Robię wszystko, żeby drużyna, którą prowadzę, jak najlepiej funkcjonowała. Przed nami jeszcze jednak bardzo dużo pracy.
Gdyby miał pan wybrać jeden czynnik, który zadecydował o waszym sukcesie, to co by to było?
– Zespół. To, żeby zawodnicy dobrze ze sobą współpracowali, świetnie się razem czuli, chcieli wspólnie spędzać czas, razem trenować i jeździć na mecze po całej Polsce, jest w przypadku zespołu takiego jak nasz, który nie może pozwolić sobie na wysokie premie, najważniejsze. Bardzo często drużyna o mniejszym potencjale potrafi pokonać silniejszą, gdy stanowi monolit. W naszym przypadku dobra atmosfera i sportowa złość przełożyły się na to, że po niezbyt udanej pierwszej rundzie potrafiliśmy się podnieść i skończyć sezon na podium.
Wiosna pokazała, że macie potencjał, żeby w przyszłym sezonie bić się o awans.
– Nie chciałbym składać takich deklaracji. Wiadomo, po serii zwycięskich spotkań przychodzi atmosfera hurraoptymizmu i nie ma co się dziwić, ale żeby grać w ekstraklasie, trzeba reprezentować wyższy poziom, zarówno sportowy, jak i organizacyjny. Chcemy grać jeszcze lepiej, systematycznie podnosić swój poziom, ale trzeba to robić cierpliwie. My musimy do tej ekstraklasy dojrzeć, a tylko w ten sposób to się może udać. Wszystko w swoim czasie.
Jako jedna z niewielu sekcji AZS UMCS nie macie sponsora tytularnego. Może tu jest pole do działania?
– Rozmawiałem z zarządem na ten temat. Na pewno przydałoby się nam wsparcie. Mam nadzieję, że zgłosi się ktoś, kto chciałby wyłożyć parę groszy i uczestniczyć w fajnym projekcie, który póki co tworzymy sami.
Jednego osłabienia już doznaliście. To pieniądze, a raczej ich brak sprawiły, że nie udało się zatrzymać Marco Aurelio?
– Nie ma co się oszukiwać. Marco dostał od Red Devils Chojnice taką ofertę, z jaką nie byliśmy w stanie konkurować. Nie wiem, jak będzie z pozostałymi chłopakami. Wszyscy są coraz starsi, dochodzą obowiązki rodzinne, nie zawsze mogą pozwolić sobie na regularne treningi. Na pewno stypendia byłyby dla nich dodatkową motywacją do pracy. Będziemy szukali też nowych zawodników. Przyjdzie pewnie kilku pierwszorocznych studentów, nie ukrywam, że rozmawiam też z zawodnikami, grającymi na co dzień na dużych boiskach.
Macie już gotowy plan przygotowań do nowego sezonu?
– Do połowy czerwca jest okres roztrenowania. Później część chłopaków będzie zaangażowana w Beach Soccera. Pierwsze zajęcia zaplanowaliśmy na 3 sierpnia. Będziemy trenowali w Lublinie, zagramy też kilka sparingów. Chciałbym, żeby były to kluby z ekstraklasy.
Rozmawiał Michał Beczek