Nie ma co już nawet porównywać. Wiadomo, że Kamil odniósł więcej sukcesów i zdobył więcej trofeów – chwali Stocha po mistrzostwach świata w lotach Adam Małysz
Gdy Adam Małysz osiągał swoje największe sukcesy w karierze, Kamil Stoch stawiał pierwsze kroki na skoczniach narciarskich. Później przez lata dorastał u boku mistrza, żeby w końcu wyjść z jego cienia. Dziś pod wieloma względami już go przeskoczył, co przyznaje sam Małysz. Wywalczony w sobotę medal mistrzostw świata w lotach, to czwarte trofeum w karierze Stocha, którego nie zdołał wywalczyć Małysz. Rakieta z Zębu został także mistrzem olimpijskim i mistrzem świata w drużynie, a także zdoła obronić wygraną w Turnieju Czterech Skoczni, zwyciężając we wszystkich konkursach. Orzeł z Wisły więcej razy wygrywał natomiast Puchar Świata i zdobył więcej tytułów mistrza świata.
– Nie ma co już nawet porównywać. Wiadomo, że Kamil odniósł więcej sukcesów i zdobył więcej trofeów – przyznaje w rozmowie z portalem skijumping.pl Małysz, który nie może nachwalić się młodszego kolegi. – Kamil skacze jak nakręcony. Gdy czasem spóźni skok, to braknie parę metrów. Ale cały czas jest w czołówce. Richard Freitag popełnił w sobotę bardzo duży błąd w swoim skoku. Myślę, że psychicznie nie wytrzymał presji. Kamil jest tak doświadczony, że skacze rewelacyjnie, presja mu nie straszna.
Małysz otwarcie przyznaje, że zazdrości Stochowi tylko jednego – mocnych kolegów z drużyny. – Rzeczywiście, na osiąganie sukcesów w drużynie nie mieliśmy wtedy większych szans. Mogę tylko powiedzieć, że były trochę inne czasy. Za moich czasów zrobiłem to, co było w moim zasięgu. Kamilowi należy zazdrościć tego, jak rozwijała się jego kariera. Stopniowo do góry. I jak już wskoczył na szczyt, to tam został. Moim zdaniem Kamil jest numerem jeden ostatnich kilku dobrych lat. W zeszłym roku był Kraft, który zgarnął najwyższe laury. Ale Kamil wygrał Turniej Czterech Skoczni, zdobył złoty medal w drużynie na MŚ w Lahti. O tym wszystkim, co było wcześniej, każdy pamięta. Kamil jest jednym z najwybitniejszych skoczków w historii. Można go porównywać do Nykaenena. Można gdybać, co Fin by osiągnął, gdyby było tyle konkursów w sezonie, co teraz. Kamil może czuć się spełnionym skoczkiem. A jednak wiem, że Kamil będzie dalej walczył. I to jest charakterystyczne dla topowych skoczków. On zamyka pewien rozdział i jedzie dalej. Nie osiada na laurach. Nie brakuje mu motywacji, by dążyć do nowych celów, by znów być najlepszym – przekonuje Małysz.
Stoch nie pozostaje mu dłużny. – Adam był wielkim skoczkiem, moim idolem. Osiągał wspaniałe sukcesy – przypomina, a pytany o wywalczone w Oberstdorfie srebro, dodaje: – Kiedy jest się skoncentrowanym na skoku i chce się coś zrobić lepiej, a dostaje się informację o przerwaniu zawodów, pojawia się delikatny zawód. Mam świadomość, że nie mogę narzekać, bo od czwartku wykonałem tutaj bardzo dobrą pracę. Poprawiałem coś z próby na próbę, dzięki czemu każdy kolejny skok był lepszy. Jest o niebo lepiej niż było na Kulm. Srebrny medal przyjmuję z wielką radością i traktuję go jako nagrodę za trudy włożone w przygotowania do tych Mistrzostw Świata. Szkoda, że jest to dopiero drugi medal Polski na tej imprezie, bo pretendentów było więcej przez lata. Choćby Adam, który wygrywał niemal wszystko, a medalu MŚ w lotach nigdy nie zdobył. Kilka razy był tego bardzo blisko, ale tak się to czasami układa w sporcie. Tym bardziej nie mogę narzekać. To nie „tylko” srebro. To „aż” srebro.