Koszykarze Matematyki nie wyrównali swojego rekordowego osiągnięcia i nie wygrali po raz trzeci z rzędu rozgrywek Pod Koszami Dziennika Wschodniego. Tym razem w decydującym o losach tytułu spotkaniu przegrali 33:40 z Braćmi Mrozik.
Obie drużyny przystąpiły do niego w pełni skoncentrowane i żądne zwycięstwa. Matematyka marzyła o tym, żeby triumfować po raz trzeci z rzędu, Bracia chcieli po prostu wyrwać wreszcie zwycięski puchar z rąk wielkiego rywala.
Początek meczu należał do Jacka Olejniczaka i spółki. Kilkupunktowa przewaga, wypracowana w pierwszych minutach, została jednak zniwelowana przez rywali. Końcówka była bardzo wyrównana, a kluczowe okazały się celne rzuty z dystansu w wykonaniu króla strzelców pierwszej ligi Rafała Króla. Swoje trzy grosze dorzucił też Piotr Jagoda, który w pierwszej kwarcie podkręcił kostkę, ale później wrócił na parkiet, żeby pomóc kolegom i to m.in. jego celnej ręce Bracia Mrozik zawdzięczają końcowy triumf.
- Kontuzja Piotrka była niepotrzebna. Ale tak to już jest, że jak się tam jakiś gwizdek odpuści, pozwala się na jakiś mocniejszy faul, nie gwiżdże się na początku, to później gra się zaostrza. Sędziowie gwizdali w jedną i drugą stronę, mylili się na niekorzyść obu zespołów. W jedną stronę głupi faul, w drugą stronę głupi faul i robi się nerwówka niepotrzebna, ale ogólnie było bardzo fajnie, najważniejsze, że wygraliśmy, z tego się cieszymy. Nie oddamy już tego tytułu dokąd będziemy biegali - zadeklarował z uśmiechem na ustach Piotr Dobrowolski.
Trzecie miejsce w rozgrywkach zajęła ekipa Alco, która w decydującym spotkaniu ograła 56:50 KaDeO.
- Wynik pokazuje, że to był mecz walki, ale dzięki temu, że graliśmy dobrze w obronie, mimo że mieliśmy dużo fauli, udało się nam odnieść zwycięstwo, które dało nam trzecie miejsce w lidze. Chciałbym, żebyśmy w przyszłym roku zagrali jeszcze raz ze sobą, może wzmocnionym składem i tak jak w tym sezonie, powalczyli o najwyższe lokaty - powiedział Wojciech Pazur.