ROZMOWA Z Dominikiem Derwiszem, trenerem Wikany-Startu Lublin
– Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek brał udział w takim spotkaniu. We Wrocławiu było ostro, ale to, co działo się w sobotę w Lublinie przechodziło ludzkie pojęcie. Sędziowie nie dostosowali się do poziomu tego spotkania.
• Tomasz Celej przesadził rzucając się z pięściami na sędziego?
– To było karygodne zachowanie, ale ja rozumiem jego postawę. Harował jak wół przez ponad trzydzieści minut i był bez przerwy bity, a arbitrzy to ignorowali. Ta sytuacja była wynikową wielu zdarzeń w tym spotkaniu. Tomek w końcu wybuchł, a pech chciał, że napatoczył się również sędzia.
• W sobotę bardzo widoczny był brak Marcela Wilczka...
– Jego kontuzja znacznie zmniejszyła nasze szanse na uzyskanie dobrego wyniku. W play-off strefa podkoszowa to prawdziwe piekło, gdzie jest wiele brudnych zagrań. Marcel jest silny i dobrze odnalazłby się w takich warunkach.
• Decydująca dla losów meczu była trzecia kwarta, kiedy szybko złapaliście kilka fauli...
– I rywale dzięki temu wykonywali rzuty osobiste. To właśnie dzięki nim zbudowali przewagę. Nie zgadzam się z kilkoma orzeczeniami arbitrów, bo gwizdali przewinienia kosmetyczne. Sędziowie nie trzymali jednej linii rozstrzygania sporów. W jednej akcji pozwalali się bić, aby za chwilę gwizdać bardzo szczegółowo. W takiej sytuacji nie ma się co dziwić, że zawodnicy nie wiedzieli jak bronić. W ostatniej kwarcie próbowaliśmy jeszcze odrobić straty poprzez rzuty za trzy punkty. Niestety, piłka nie chciała wpaść do kosza.
• Jak oceni pan ten sezon?
– Uważam, że zrobiliśmy kolejny krok do przodu. W ćwierćfinale play-off spotkaliśmy się ze Śląskiem Wrocław i choć nie byliśmy faworytem to podjęliśmy rzuconą rękawicę. Żałuję, że w sezonie zasadniczym nie wygraliśmy 2-3 spotkań więcej, bo wtedy zamiast ze Śląskiem w pierwszej rundzie play-off zagralibyśmy ze Spójnią Stargard Szczeciński lub inną teoretycznie słabszą drużyną.
• Zawodnicy mogą już jechać do domów?
– Jeszcze nie. W tym tygodniu spotkamy się z nimi i podziękujemy za włożony wysiłek. Na razie jednak potrzebujemy kilku dni odpoczynku.
• Kiedy spotka się pan z Arkadiuszem Pelczarem, aby porozmawiać o przyszłym sezonie?
– Na razie jest za wcześnie, aby mówić o przyszłym sezonie. Teraz skupiamy się na rozwoju Akademickiego Liceum Mistrzostwa Sportowego, które w przyszłości może nam dostarczyć wielu ciekawych koszykarzy. Należy stawiać na młodzież, bo to jest przyszłość koszykówki. W ten sposób funkcjonują Śląsk Wrocław, Trefl Sopot czy inne znane kluby.