W sobotę o godz. 17 i w niedzielę o godz. 18 Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin zmierzy się na własnym parkiecie z Wisłą Can-Pack Kraków w trzecim i czwartym meczu pierwszej rundy play-off.
Rzut oka na budżety i listę klubów, w których grały czołowe zawodniczki obu zespołów, wystarczy, żeby zrozumieć dysproporcję, jaka dzieli Wisłę i Pszczółkę. Było ją widać także w tabeli sezonu zasadniczego, który mistrzynie Polski ukończyły na drugiej pozycji, a akademiczki na siódmej. Tak się jednak składa, że za każdym razem, gdy dochodziło do bezpośrednich konfrontacji obu zespołów, mecze były niezwykle wyrównane.
W drugiej kolejce Pszczółki po fantastycznym spotkaniu nieoczekiwanie wygrały w Krakowie 68:67. Kilka miesięcy później Wisła wzięła rewanż, triumfując w Lublinie 51:46. Dotychczasowe mecze w play-off były równie zacięte. Raz wygrała Pszczółka, raz Wisła. A to nie koniec rywalizacji pomiędzy tymi zespołami, bo awans to półfinału wywalczy drużyna, która wygra trzy spotkania. Obecnie jest remis 1:1, więc potrzebne będą jeszcze przynajmniej dwa mecze.
Tak dobra postawa lubelskiego zespołu to przede wszystkim zasługa trenera Krzysztofa Szewczyka, który dysponując niewielkim budżetem zbudował jeden z najmocniejszych zespołów w kraju. Pod jego wodzą skrzydła rozwinęła Dominika Owczarzak, dziś pierwsza rozgrywająca reprezentacji Polski, on odbudował po nieudanej przygodzie we Francji Asię Boyd i pomógł wskoczyć na wyższy poziom jeszcze kilku innym zawodniczkom.
Znamienne, że oba przegrane mecze z mistrzyniami Polski, akademiczki grały w osłabieniu. Najpierw bez Owczarzak, później bez Tess Madgen. Australijka była szalenie istotną postacią dla Pszczółki w minionym sezonie, ale w pierwszym meczu play-off zerwała więzadła krzyżowe. Wróciła już do swojego kraju, gdzie przejdzie operację. To znacznie zwiększa szanse Białej Gwiazdy, która już wcześniej dysponowała szerszym składem, a teraz zyskała przewagę dodatkowej zawodniczki w rotacji.
Akademiczki są jednak zespołem, który nie leży Wiśle. W każdym spotkaniu walczą na parkiecie do upadłego, grają agresywnie w obronie, z czym gwiazdy spod Wawelu nie zawsze sobie radzą. Tak będzie pewnie i tym razem, ale do zawziętej defensywy, trzeba dołożyć jeszcze skuteczność w ataku na lepszym poziomie niż w niedzielnym meczu z Wisłą. Bez Madgen nie będzie łatwo, ale jeśli Boyd, Owczarzak, Uju Ugoka, Kateryna Dorogobuzowa, Marta Jujka, Agata Dobrowolska i siostry Mistygacz zagrają na swoim najwyższym poziomie, przy wsparciu publiczności sprawienie niespodzianki będzie w zasięgu lubelskiej drużyny.