Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin ciągle liczą się w walce o złoto Mistrzostw Polski, ale nie mogą sobie już pozwolić na porażkę. Dzisiaj o godz. 20.30 w hali Globus podejmą BC Polkowice. Od wyniku tego meczu będzie zależało, czy sezon w koszykarskiej ekstraklasie się dla nich zakończy, a zielono-białe wywalczą srebrne medale
Dobrym punktem wyjścia w finale play-off byłoby dla „Pszczółek” wyrwanie chociaż jednego zwycięstwa na Dolnym Śląsku. Tak się jednak nie stało. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka były bardzo blisko sukcesu w sobotę, kiedy to przegrały zaledwie 63:65. Szkoleniowiec niejednokrotnie powtarzał, że jego zespół ma największe szanse na wygraną, gdy rezultat jest w miarę niski. Potwierdzeniem tej tezy był drugi mecz, przegrany przez lublinianki wyraźnie, bo 72:89. Nacisk na ofensywę był w tym przypadku znacznie większy.
Należy podkreślić jedną rzecz – ten sezon jest dla zielono-białych wyjątkowo udany, niezależnie od tego, kto zdobędzie złoto. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka konsekwentnie przebijały się na kolejne szczeble w EuroCup i świetnie wypadły w rundzie zasadniczej oraz play-off Energa Basket Ligi Kobiet. To wszystko składa się na historyczne osiągnięcie pod wodzą trenera, który osiem lat temu pomagał stawiać temu klubowi pierwsze kroki w ekstraklasie.
Jednak w myśl powiedzenia, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, trzeba też powiedzieć, że złoty medal pozostaje w zasięgu lubelskich koszykarek. Co prawda przegrywają 0:2 w serii, ale do pełni szczęścia jednej z ekip potrzeba w sumie trzech zwycięstw. „Pszczółki” nie mają więc miejsca na jakąkolwiek pomyłkę.
O ile w serii z BC Polkowice nie można mieć zarzutów do gry czterech zagranicznych zawodniczek – Natashy Mack, Kamiah Smalls, Martiny Fassiny i Aleksandry Stanacev – które ciągną za sobą cały zespół, o tyle widać dużą dysproporcję pomiędzy finalistami w przypadku punktów z ławki. Trzeba podkreślić, że w tym elemencie lublinianki miały kłopoty przez cały sezon. W sobotę rezerwy akademiczek zdobyły 5 punktów, a rywalek 12. Dzień później były to już odpowiednio 13 i 32 „oczka”.
Co więcej, niemal każda ze wspomnianych koszykarek z Lublina (poza Martiną Fassiną w niedzielę) spędziła na parkiecie powyżej 30 minut. Czasu na złapanie drugiego oddechu nie było prawie wcale. Swoje loty obniżyła Słowaczka Ivana Jakubcova, która w play-offach ani razu nie przekroczyła granicy 10 zdobytych punktów (dwa razy kończyła mecze z „zerami”). Do Polkowic z drużyną nie pojechała za to Zuzanna Sklepowicz (była chora), która nie zachwycała na przestrzeni całego sezonu. Dobrych zmian nie daje też daje Klaudia Niedźwiedzka (poza dwoma pierwszymi meczami z SKK Polonią Warszawa, gdzie miała 14 punktów i 10 zbiórek oraz 6 punktów i 7 zbiórek). Natomiast najmłodsze koszykarki robią tyle, ile mogą – brakuje im ogrania i doświadczenia.
– Dziewczyny są poobijane, ale gotowe do gry. W sobotę zadecydowały przestrzelone rzuty wolne, lay-upy i zbiórka w ofensywie. W niedzielę do pewnego momentu też mieliśmy szansę, ale pojawiły się problemy z faulami i Polkowice zaczęły trafiać. Rozmawialiśmy na treningu, że w Lublinie jeszcze nie przegraliśmy i będziemy chcieli podtrzymać tę passę – mówi nam Krzysztof Szewczyk, trener „Pszczółek”.
Mecz numer „trzy” pomiędzy Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS Lublin a BC Polkowice zaplanowano na środę na godz. 20.30. Bilety są do kupienia na stronie sklepazsumcs.pl: normalny (10 zł) i ulgowy (5 zł) oraz w kasie hali Globus przed spotkaniem. Jeśli akademiczki wygrają, to dzień później, o tej samej porze, rozegrają kolejne starcie. Transmisje będą dostępne na portalu YouTube na kanale Polskiego Związku Koszykówki. Gdyby do końcowego rozstrzygnięcia potrzebna była piąta potyczka, to obie ekipy spotkają się jeszcze w Poniedziałek Wielkanocny w Polkowicach.