Rozmowa z Julią Adamowicz, kapitan Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Po ostatnich dwóch wygranych meczach z Enea AZS Poznań i Sunreef Yachts Politechniką Gdańską mogłyście w końcu głębiej odetchnąć…
– Tak. Wiedziałyśmy, że po tych trudniejszych spotkaniach będą te – teoretycznie – łatwiejsze. Nie można jednak lekceważyć tych zespołów na starcie, bo sam Widzew ostatnio pokazał, że z Wisłą można powalczyć do końca i przegrał tylko 7 punktami. Nie ma mowy o takim psychicznym odpoczynku przed kolejnym meczem. Trzeba być w pełni skupionym, ale faktycznie, mogłyśmy odetchnąć.
- Na początku sezonu same mówiłyście, że liczycie na sprawienie niespodzianki w meczach z mocniejszymi rywalami. Ten plan się nie powiódł. Czujecie się zawiedzione, że nie udało się wyrwać jakichś punktów?
– Miałyśmy takie szanse, tak jak w meczu ze Ślęzą, kiedy przegrałyśmy tylko 2 punktami. Podobnie było też w spotkaniach z Artego i z Wisłą. Trzeba też spojrzeć na to, jakie miałyśmy problemy z kontuzjami i z podkoszową. Kai James leczyła albo ścięgno Achillesa albo kolano i przez to nie mogliśmy zobaczyć jej wszystkich umiejętności. Były trzy mecze, w których grałyśmy z jedną podkoszową – Magdaleną (Szajtauer – dop. red.). Wiadomo, że nie da się grać przez 40 minut na jednym poziomie. Liczyłyśmy się z tym, że w trakcie meczu mogą być spadki formy i tak faktycznie było.
- Teraz macie dwa tygodnie przerwy. To się chyba całkiem dobrze składa, bo możecie wyleczyć urazy. Ostatnio kontuzji nabawiła się przecież Dajana Butulija…
– Idealnie trafiłyśmy z tą przerwą. Tak samo Nikki podleczy swój uraz kostki. Mam nadzieję, że „Daja” też już będzie gotowa na następny mecz.
- A czy ty wyleczyłaś już swoją kontuzję?
– Uraz doskwiera mi już znacznie mniej. Od czasu do czasu odczuwam jeszcze ten ból, ale to już jest w dużo mniejszej skali niż na początku.
- Czy Nikki Greene dobrze wkomponowuje się do zespołu?
– Myślę, że tak. Jest bardzo mądrym graczem i też wie, jakie są realia polskiej koszykówki, bo już tutaj grała. Fajnie się to komponuje i co trening, co mecz wygląda to dużo lepiej. Z tygodnia na tydzień na pewno będzie coraz lepiej z nami grała.
- Na czym się będziecie skupiać w najbliższym czasie, jeśli chodzi o waszą grę?
– Na pewno musimy przygotować się do meczu z następnym przeciwnikiem, czyli Widzewem. Nie możemy go zlekceważyć. Na papierze są słabszą drużyną, ale też potrafią grać w koszykówkę. Tym swoim zaangażowaniem, agresją i chęcią zwycięstw, tak jak my, mogą właśnie się nam postawić. Nasza skuteczność jest już coraz lepsza, jak widać po statystykach. Nasza sala nie jest dla nas tak wielką przeszkodą, jak na początku sezonu. Musimy ćwiczyć rotację w obronie, bo tak się wygrywa mecze. Nikki musi też do końca poznać taktykę, bo nikt nie oczekiwał od niej, że w jeden dzień zapamięta 20 zagrywek.