ROZMOWA Z Martą Jujką, środkową Pszczółki AZS UMCS Lublin
Zwycięstwem nad Energą Toruń udowodniłyście, że w tym sezonie jesteście jedną z najmocniejszych ekip. To już jest ten moment, kiedy można powiedzieć, że medal jest w waszym zasięgu?
– Na pewno do tego dążymy, ale nie wiem, czy odważyłabym się powiedzieć o nas jako o jednej z najmocniejszych ekip. Liga jest bardzo wyrównana, a w walce o medale może się liczyć nawet siedem zespołów. Na tym etapie ciężko wyłowić jeszcze największych faworytów. Oczywiście poza Wisłą Can-Pack Kraków, która w ostatnich latach dominuje w rozgrywkach.
We wszystkich meczach gra pani w pierwszym składzie, zespół wygrywa, ale indywidualne statystyki ma pani gorsze niż przed rokiem w MKK Siedlce.
– W Pszczółce są wobec mnie inne wymagania niż wcześniej w MKK. Tutaj mamy przede wszystkim szeroki, wyrównany skład. Gramy zespołowo i nie statystyki indywidualne świadczą o tym, jak mocne jesteśmy, ale nasze wyniki. Siłą jest jedność. Każda z nas ma inne zadania, każda daje z siebie sto procent. Mamy wiele zawodniczek, które potrafią rzucać i wykorzystujemy te, które mają akurat swój dzień. To przynosi nam punkty.
Pokonując Ślęzę Wrocław i Energę pokazałyście swoją siłę, ale przed wami następne kluczowe spotkania z mocnymi przeciwnikami. Kolejno zmierzycie się z Basketem Gdynia, Artego Bydgoszcz i Wisłą.
– Bardzo cieszą te zwycięstwa, bo to dla nas siła napędowa. Wygrałyśmy ciężkie mecze, teraz przed nami teoretycznie łatwiejszy z Basketem, choć tak naprawdę to zespół na naszym poziomie, ze świetną Agnieszką Bibrzycką w składzie. A później te mecze z Artego i Wisłą będą prawdziwym testem, bo to są faktyczni faworyci rozgrywek.
W międzyczasie czeka was też przerwa na mecze reprezentacji. Jest pani zawiedziona, że trener Todor Mołłow nie widzi dla pani miejsca w narodowej drużynie?
– To decyzja trenera. Ja mam nadzieję, że zespół, zbudowany według jego wizji sprosta wymaganiom i dobrze sobie poradzi w eliminacjach Eurobasketu. Trzymam kciuki za dziewczyny.
Mołłow w ogóle się z panią kontaktował?
– Odkąd odeszłam z MKK, nie rozmawialiśmy ani razu.
A może jest pani w konflikcie z selekcjonerem? Współpracowaliście w zeszłym sezonie w Siedlcach, ale wasze drogi się rozeszły...
– Nie. Ja nie jestem konfliktowa.
Zamiast pani powołanie dostała Agata Szczepanik, która w klubie jest pani zmienniczką.
– Jej obecność w kadrze w ogóle mnie nie dziwi. Przyszedł czas na nowe twarze, a Agata to młoda, perspektywiczna zawodniczka. Ma też pewne doświadczenie, bo była w tej reprezentacji już dwa lata temu, była też w szerokiej kadrze na ostatni Eurobasket. Mam nadzieję, że odnajdzie się w tej grupie i będzie stanowić o sile reprezentacji.