W poniedziałek do zespołu dołączyły już Aldona Morawiec, Dominika Owczarzak oraz Agata Szczepanik, które ostatnio przebywały na zgrupowaniu reprezentacji Polski.
Gdyby nie ich obecność, trener potrzebowałby głębiej sięgnąć do drugiego zespołu, żeby móc normalnie prowadzić zajęcia. Kilka zawodniczek narzeka bowiem na drobne kontuzje, ale ich występ przeciwko Wiśle nie jest zagrożony. W pełni zdrowa jest już także Szczepanik, która ostatnio chorowała na grypę.
– Dziewczyny wróciły w dobrych humorach. Kadra pokonała Białoruś, one uczestniczyły w zgrupowaniu, to wszystko na pewno da im pozytywnego kopa, ale tak naprawdę sprawy reprezentacyjne nie mają większego przełożenia na klubowe. Dla nas ważne jest, że jesteśmy już w pełnym składzie i spokojnie możemy przygotowywać się do starcia z mistrzyniami Polski – mówi Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskiego zespołu.
Przerwa na mecz drużyny narodowej na pewno dobrze zrobiła Pszczółkom. Po dwóch ostatnich porażkach z Basketem Gdynia i Artego Bydgoszcz mogły się odbudować i wreszcie w spokoju potrenować. Trener Szewczyk zrezygnował z rozgrywania sparingów, koncentrując się na spokojnych zajęciach w zamkniętej grupie.
W meczu z Wisła akademiczki na pewno nie będą faworytkami. Mistrzynie Polski są liderem tabeli, przegrały w tym sezonie tylko jedno spotkanie. Dlatego Pszczółki, choć zagrają u siebie, nie mają nic do stracenia, a wiele do zyskania.
– Wiślaczki dość długo wchodziły w sezon, ale ostatnio są w coraz lepszej formie. Wygrały dwa ważne mecze w Tauron Basket Lidze i w Eurolidze. Wiadomo, że będą faworytem, ale stać nas na sprawienie sensacji. To, o co będziemy walczyć w tym meczu, zależeć będzie od tego, w jakim składzie zagramy. Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego i będę mógł skorzystać ze wszystkich zawodniczek, możemy nawiązać walkę. Oczywiście pod warunkiem, że zagramy na sto procent naszych możliwości – kończy Szewczyk.