Rozmowa z Michaelem Gospodarkiem, koszykarzem trenującym z zespołem MKS Start Lublin
- Co czuje zawodnik po blisko rocznej przerwie spowodowanej chorobą?
– Podekscytowanie. W pewnym momencie byłem już pewien, że będę musiał zakończyć karierę. Cały czas byłem jednak pozytywnie nastawiony. Dobrze zareagowałem na leczenie i dam z siebie wszystko w okresie przygotowawczym.
- Jak wygląda pańska sytuacja zdrowotna?
– Na razie dostałem pozwolenie od lekarzy na treningi. Zobaczymy, co będzie z moją formą. Nie wiem, czy będę w stanie wrócić do tego, co było kiedyś.
- Na razie jednak nie ma pan podpisanego kontraktu ze Startem...
– Cieszę się jednak, że mogę trenować z drużyną. Na razie nie rozmawiamy o kontrakcie. Jak będę w stanie trenować na pełnych obrotach, to mam nadzieję, że ruszą rozmowy. W Lublinie jest też przecież druga liga, więc trzeba być dobrej myśli. Wierzę, że wszystko się ułoży i wrócę do dawnej formy.
- Czyli przygotowania do nowego sezonu rozpoczyna pan ze spokojną głową?
– Chcę zobaczyć, co jestem w stanie aktualnie robić. Wprawdzie w wakacje starałem się trenować, ale to jest co innego niż okres przygotowawczy. Teraz będziemy mieli po dwa treningi dziennie. To bardzo ważny etap przygotowań do sezonu. Jeżeli będę czuł się dobrze przy większych obciążeniach, to na pewno będę chciał zostać w Lublinie i grać w Starcie.
- Srebrny medal jest jednak na pańskim koncie, bo w poprzednim sezonie udało się zagrać w jednym spotkaniu...
– Śmieję się, że mam kolejny srebrny medal, ale ani razu nie zagrałem w finałach. Kiedy grałem w Turowie Zgorzelec, to mieliśmy bardzo mocną ekipę. Udało mi się wówczas pojawić na boisku zarówno w ćwierćfinałach, jak i półfinałach. W finale ze Stelmetem Zielona Góra nie dostałem już jednak możliwości pokazania się na boisku. Zdaję sobie sprawę, że tegoroczny medal nie należy mi się, ale cieszę się, że zespół osiągnął taki sukces, a ja chociaż przez chwilę mogłem być częścią tego zespołu.
- Słyszałem, że Michael Gospodarek ma oferty z I ligi. To prawda?
– Tak. Nie byłem jednak w stanie nikomu konkretnie odpowiedzieć na zainteresowanie, bo czekałem na wizytę w szpitalu. Ona przesunęła się z powodu pandemii koronawirusa, bo pierwotnie miałem w szpitalu znaleźć się 31 marca. Ostatecznie, do szpitala w Warszawie trafiłem na początku lipca.
- Czy lepsza jest gra w rezerwach Startu w II lidze i perspektywa przeskoczenia do pierwszej drużyny czy gra poza Lublinem w I lidze?
– Przede wszystkim chcę zobaczyć, co jestem w stanie robić. Wtedy będę wiedział czy w ogóle mam szanse walczyć o grę w pierwszej drużynie. W Starcie jest fajnie, bo w sztabie szkoleniowym znajduje się Przemysław Łuszczewski, który prowadzi rezerwy. Kiedy wracałem do normalnych zajęć, to mogłem ćwiczyć z jego drużyną. Te zajęcia naprawdę dużo mi dały. To były bardzo profesjonalne zajęcia, co nie zawsze jest normą w II lidze. Dlatego myślę, że możliwość treningów z drużyną, która funkcjonuje w tak profesjonalny sposób byłaby dla mnie również bardzo wartościowa. To na pewno ułatwiłoby mój powrót. Wszystkie moje wątpliwości wyjaśni okres przygotowawczy.