Czy ekipie Davida Dedka wreszcie uda się wygrać na wyjeździe? Na sukces w obcej hali „czerwono-czarni” czekają od 4 marca, kiedy pokonali AZS Koszalin
W ostatnich latach „czerwono-czarnych” w obcych halach dopada niewytłumaczalna niemoc. W dwóch poprzednich sezonach lublinianie w delegacjach potrafili wygrać zaledwie po jednym spotkaniu. W sezonie 2015/2016 udało się zwyciężyć we Wrocławiu, a w poprzednich rozgrywkach zawodnicy TBV Startu zdobyli Koszalin. W bieżącej kampanii podopieczni Davida Dedka wciąż czekają na pierwszy triumf w gościach. Do tej pory mieli na to pięć okazji i za każdym razem wracali na tarczy.
Dla lublinian będzie to już drugi wyjazd do Trójmiasta. Poprzedni, na mecz z Asseco Gdynia, zakończył się porażką po dogrywce TBV Startu. Teraz ma być inaczej, chociaż zespół będzie musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Mateusza Dziemby. W jego miejsce postanowiono sprowadzić Jakuba Zalewskiego z pierwszoligowej Siarki Tarnobrzeg. – Nieobecność Dziemby jest dla nas sporym problemem, bo miał być to jeden z liderów naszej drużyny. W tej sytuacji transfer Zalewskiego był absolutną koniecznością. To ciekawy i doświadczony zawodnik – mówi David Dedek. 31-letni obrońca zdążył już zadebiutować w nowych barwach, ale w meczu z Kingiem Szczecin przebywał na boisku jedynie przez sekundę. – Nie zna jeszcze naszych zagrywek czy systemu obrony. W kolejnych dniach czeka go sporo nauki – tłumaczył powody swojej decyzji Dedek.
W tym tygodniu jego podopieczni mieli nad czym pracować. W przegranym w ostatniej kolejce meczu z Kingiem Szczecin szczególnie źle wyglądało zastawienie własnej tablicy oraz skuteczność rzutów wolnych. Co ciekawe, to już drugi mecz w hali Globus, w którym „czerwono-czarni” nie potrafią odnaleźć się w tym najprostszym elemencie. W spotkaniu z Kingiem ich skuteczność wyniosła 58 procent, a z GTK Gliwice jedynie 52 procent. – Nie potrafię tego wytłumaczyć. W tej hali oddaliśmy przecież tysiące rzutów – mówi Marcin Dutkiewicz, skrzydłowy TBV Startu.
Najbliższy rywal lublinian, Trefl Sopot, to zespół pełen znajomych twarzy. Jednym z istotnych punktów zespołu jest Piotr Śmigielski, który w sezonie 2014/2015 stanowił o sile Startu. W ostatnich tygodniach wielką formę osiągnął natomiast Jakub Karolak. Wychowanek lubelskiego AZS UMCS, później grał m.in. w Novum Lublin i Turowie Zgorzelec. Ma koszykówkę w genach, bo jego ojciec Piotr był przed laty gwiazdą AZS Lublin. Jakub zabłysnął natomiast w ostatniej kolejce, kiedy w derbowym starciu z Asseco Gdynia zdobył aż 29 pkt. Trefl wygrał 81:78, a decydujący rzut za 3 pkt równo z syreną oddał właśnie... Jakub Karolak. Dzięki niemu Trefl jest już szósty w tabeli i coraz śmielej może spoglądać w kierunku awansu do play-off.