ROZMOWA Z Przemysławem Łuszczewski, koszykarzem Wikany-Startu Lublin
– To są play-off i każdy mecz w nich można zakwalifikować, jako spotkanie podwyższonego ryzyka. Takie zawody mają olbrzymi ładunek emocjonalny i myślę, że w sobotę było to widać aż zbyt wyraźnie. Szkoda tylko, że skończyło się niezbyt przyjemnie dla nas i odpadliśmy z rywalizacji.
• Kiedy ostatni raz grał pan w meczu, w którym było tyle przewinień technicznych i niesportowych?
– Nie pamiętam takiego spotkania. Sędziowie psychicznie nie wytrzymali tego meczu. Już od pierwszej kwarty gwizdali dziwnie rzeczy, a później było jeszcze gorzej. Rywalizacja w fazie play-off powinna być rozstrzygana przez doświadczonych i odpowiednio przygotowanych arbitrów. Ci, którzy prowadzili sobotni mecz, nie wykonali dobrze swojego zadania.
• Czego zabrakło, oprócz przychylności arbitrów, aby pokonać Śląsk?
– Śląsk to jeden z najlepszych zespołów w pierwszej lidze i w Lublinie również potwierdził swoją klasę. Wrocławianie obrali niezłą taktykę i dobrze odcinali od podań Tomasza Celeja. Dodatkowo zebrali kilka piłek z tablicy atakowanej i przyzwoicie wykonywali rzuty wolne. To właśnie dzięki nim zbudowali przewagę.
• Zagra pan w przyszłym sezonie w Wikanie-Start?
– To pytanie należy kierować do prezesa i sztabu szkoleniowego. Jeszcze żadnej decyzji nie podjąłem.